Przeszkody w służbie (W służbie Pańskiej)

Logo_Austin_windows

T. Austin-Sparks

Praca Pańska może postępować nie tylko pomimo trudności, lecz często przy wykorzystaniu tych trudności jako środka postępu. Służba Bogu wykonywana jest w świecie, w którym Przeciwnik ma moc i używa jej do niezmordowanych i różnorodnych napaści przeciwko wszystkiemu, co robi się dla Boga. Te nieprzerwana opozycja, skierowana przeciwko chwale Bożej, ma dobroczynne skutki. Przypomina ona Jego sługom o ich niezdolności do wykonania czegokolwiek z ich własnej mocy i przypomina o ich zależności od Pana, rzuca ich w Jego zawsze gotowe do pomocy ramiona. W ten sposób okazuje się środkiem, który wzmacnia tych pracowników do żmudnej pracy z radością w sercu, do wychodzenia naprzeciw wszelkich trudności i przechodzenia przez nie, którzy stają się silni w Panu i potężnej mocy Jego, nie dają się zrazić żadną okolicznością, choćby nie wiadomo jak straszliwą.

„Lecz przeszkodził Szatan”

 W Piśmie często znajdujemy zilustrowany sposób w jaki Bóg obraca ku dobremu przypadki działania przeciwnika w stosunku do Jego sług. Jednym z najbardziej uderzających przypadków, jest skutek jaki odniosły przeszkody postawione przez Szatana przeciwko powrotowi Pawła do kościoła w Tesalonice. Chętnie przyjechałby do nich, jak mówi, jeden raz i drugi, lecz przeszkodził mu Szatan (1Tes. 2:18).

Cokolwiek było tą przeszkodą – a jest prawdopodobne, że było to skutkiem zastawu jakie władze miejskie pobrały od Jazona i innych nawróconych, aby uniknąć dalszych problemów (Dz 17:9) – Paweł zamiast przyjazdu napisał do nich listy. Tak więc efektem sprzeciwu diabła jest to, że jesteśmy w posiadaniu bezcennego skarbu w postaci dwóch Listów do Tesaloniczan. Podobną sytuację możemy prześledzić w przypadku późniejszych listów napisanych w czasie uwięzienia Pawła w Rzymie. Pisząc o wydarzeniach związanych z napisaniem jednego z tych właśnie listów, mówi, że to, co się wydarzyło przyczyniło się do rozkrzewienia ewangelii; ponieważ jego więzy za sprawę Chrystusową „stały się znane w zamku i wszystkim innym”. Sugeruje to, że żołnierze tego najsławniejszego legionu, jak też wielu innych, usłyszeli ewangelię z jego ust. Dalszym skutkiem jego problemów było, jak sam napisał: „Większość braci w Panu nabrała otuchy z powodu więzów moich i zaczęła z większą śmiałością, bez bojaźni, głosić Słowo Boże” (Flp 1:12-13).

Oto więc mamy do czynienia z misjonarzem, którego praca została zatrzymana, jego działalność i służba ograniczone, co było celem nieustającej i różnie przejawiającej się wrogości Szatana. Wszelkie znaki wskazują na to, że wysiłki przeciwnika dokonały poważnego powstrzymania rozpowszechniania się ewangelii. Ktoś mógłby uważać, że przecież można było osiągnąć o wiele większe postępy, gdyby ten sługa Boży mógł swobodnie podróżować, zakładając nowe kościoły, odwiedzając już założone czy w jakiś inny sposób wspierając sprawę Chrystusa. Pan nie tak myśli i nie taki jest Jego cel. Przeciwnik nie jest w stanie pokrzyżować Bogu plany. „Nic nie może znieść Jego ręki” Jakże słabo potrafimy obliczać dalekosiężne skutki świadectwa apostoła w Rzymie czy pełnię rozwoju sytuacji dokonanej dzięki jego innym pismom. „...to, co mnie spotkał, posłużyło raczej ku rozkrzewieniu ewangelii”! Przede wszystkim jednak czy nie postępował on w ślady swego Mistrza, którego był wiernym i oddanym sługą. Czyż dla świata nie było widoczne, że jego roszczenia i autorytet zostały całkowicie unicestwione przez straszliwe poniżenie i upokorzenie Krzyża? Śmierć Chrystusa nie była niczym innym, jak tylko widoczną porażką. Przeciwnika, który starał się dokonać tego, spotkała zguba, choć wyglądało to na zwycięstwo. Tajemnica tego wspaniałego zwycięstwa nad wysiłkami Złego, została ogłoszona w ogrodzie Eden przy pierwszej próbie udaremnienia Bożej woli. Posiniaczona pięta Potomstwa kobiety, będzie oznaczała posiniaczoną głowę samego wroga. Śmierć Syna Bożego stanowiła zniszczenie Jego przeciwnika.

Szatan uderzony

Widzimy podobną cuda czyniącą pracę Bożą jeśli chodzi o fizyczne słabości. Jak bardzo pracownik, który jest doświadczany w dziedzinie zdrowia, czuje, że byłby bardziej skuteczny, gdyby tylko został uwolniony od tej choroby! Oto mamy ponownie do czynienia z lekcją płynącą z życia Pawła, która została zapisana dla naszej zachęty. Z pewnością odczuwał to, że jego umiłowana służba w znacznym stopniu była blokowana przez jego „cierń w ciele”. Trzykrotnie błagał Pana, aby został on usunięty. Pomimo, że jego prośba nie została spełniona, Pan zajął się nią, nie tylko tak, aby Paweł został pocieszony, lecz tak, aby zostało mu udzielone potrzebne wyjaśnienie. Jedną stroną tego problemu były utrudnienia, ale z drugiej było w nim umocnienie. Nie tylko dowiedział się o tym, że został dotknięty po to, aby nie pysznił się ponad miarę wielkością objawienia, które otrzymywał, lecz dowiedział się również, że cieszyć swymi słabościami, aby moc Chrystusa mogła na nim spoczywać.

Zwróćmy również uwagę na trwały wpływ, jakie miało na jego życie słowo Pana. Pisze, że stało się to dla niego wielką zachętą do dalszej służby, a nie jako zwykły historyczny fakt, że „Powiedział do mnie: dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości” (2Kor 12:9). W konsekwencji mógł powiedzieć: „Gdy jestem słaby, wtedy jestem mocny”. Taki był skutek szturchania Szatana. Trudność stała się pomocna. Posłaniec Szatana stał się sługa Pana. Wielu, wielu sług Bożych było próbowanych w podobny sposób. Jakże błogosławiona pociecha płynie z zapisu doświadczeń Pawła! A jak cudowne będzie objawienie w nadchodzącym Dniu, Bożego działania z nami w naszej służbie, poniżej!

Szatan zniesławiony

Od apostoła dowiadujemy się o różnych innych sposobach hamowania jego służby. Serce musiał mieć poważnie zmęczone nieustanną aktywnością tych, którzy go zniesławiali, przypisując mu niesłusznie winę, starając się zniweczyć jego pracę przez kłamstwa i insynuacje. Wymienia to szczególnie w 2 Liście do Koryntian. Ewangelia udowodniła swoja owocność w Koryncie, zarówno wśród Żydów jak i pogan. Na początku tych trudności, Pan objawił mu, że ma „wiele ludu w tym mieście”, nie dziwi więc nas to, że przeciwnik działał gorliwie i w różnorodny sposób. Charakter jego służby był oczerniany przez wpływowych przeciwników. Był oskarżany o zmianę poglądów i niestałość (2Kor 1:17,18); o postępowanie według ciała (10:2), o liche możliwości służby (10:10), o zwodzenie świętych i wykorzystywanie ich do własnych celów (12:16, 17). Nieprzychylnie porównywano go do innych apostołów (11:5,6), i w taki czy inny sposób zniesławiana była służba, którą prowadził z taką bezinteresownością i prawdziwą miłością. To wszystko musiało go bardzo obciążać. Więcej, to wszystko wymagało solidnego prowadzenia nie tylko w duchu zwykłej samoobrony, lecz na rzecz pracy Pańskiej i korzyści kościoła. Presję pod jaką pisał listy widać w nich. Nie ma niczego, co poddawało by bardziej sługę Pańskiego próbie, niż

Trudno o coś bardziej poddającego próbie sługę Pańskiego, niż wprowadzanie fałszywego obrazu jego motywacji i metod, a w szczególności wtedy, gdy pochodziło to od tych, od których mógł się spodziewać, że powinni znać te fakty i powinni zapytać się jego samego. Czasami tak jest, że Bogu upodoba się sprawdzać wiarę w ten sposób, a jednak nawet takie przeszkody są pod Jego kontrolą i stają się w Jego ręku narzędziami służącymi wykonaniu Jego celu. Celem trudności jest pociągnięcie nas bliżej do Pana. Tak więc, ucząc się tego, że wszelkie zasoby należą do Niego, od Niego czerpiemy moc, która uzdalnia nas do tego, że jeśli nasze prywatne sprawy są zagrożone, to manifestuje się Duch Chrystusa wobec naszych krytyków. Jeśli z drugiej strony cześć dla Jego imienia i błogosławieństwo Jego ludu wymaga zajęcia się w jakikolwiek sposób, Pan jest gotów udzielić mądrości i siły do tego, a Jedynie od niego możemy je czerpać. W każdej sprawie Apostoł, który ściśle naśladował Pana, stanowi dla nas przykład.

Bóg sam Siebie tłumaczy

Utrudnienia w służbie mają charakter zarówno wewnętrzny jak i zewnętrzny, i zawsze musimy być czujni wobec nich. Zwykle tak jest, że służba staje się w jakiś sposób mechaniczna czy innymi słowy, pozbawiona duchowej mocy, która, jeśli mamy być używani przez Boga, zawsze musi być obecna. Wyłącznie pomoc Ducha Świętego umożliwia utrzymanie tej mocy. Należy to do Jego łaskawej służby, aby prowadzić nas ku komunii z Bogiem, to znaczy ku urzeczywistnieniu społeczności z Ojcem i z Synem poprzez Jego Słowo. Czas komunii, samotności z Panem, niezakłócany przez ziemskie okoliczności, jest niezbędny dla duchowej żywotności w służbie. Musimy być pochłonięci Chrystusem, jeśli mamy być zajęci dla Niego. W rzeczywistości, oddawanie naszych ciał jako „ofiary żywej, miłej Bogu” jest określone jako rozsądna (czy inteligentna) służba (Rzm 12:1). Wyraz użyty tutaj wskazuje na taką formę służby, która sama w sobie jest aktem uwielbienia.

Zatem, ponownie zewnętrzny wpływ świata znajdzie sobie gotowe wejście do naszego wewnętrznego życia. Nieunikniony w naszej pracy dla Pana kontakt ze światem powoduje obumieranie wrażliwości na grzech. Znane to jest, że dla odizolowanego misjonarza, warunki nieustannego otaczania go przez ordynarne pogaństwo stają się w tej dziedzinie sprawdzianem nie do opisania. Jednak nie ma takiego miejsca, gdzie możemy zaniedbać czuwania wobec wzrastającego wdzierania się mocy tego świata w nasze duchowe życie, a w konsekwencji uszczuplania duchowego wigoru.

Jakże doskonałe zaopatrzenie zostało nam udzielone, dzięki czemu można przeciwdziałać i usuwać owe powstające utrudnienia pochodzące z wewnątrz ciała. Niezawodnie nasze potrzeby zaspokaja nieustanna służba naszego Arcykapłana, skuteczność Jego drogocennej krwi, praca Ducha Świętego w naszych sercach oraz oczyszczająca moc Słowa Bożego i jego prowadzenie

Nagroda za służbę

Dla oddanego sługi Chrystusa służba, którą On wyznaczył, ma swoją własną zapłatę. Miłość, która uwolniła go z więzów grzechu, pochwyciła jego duszę. Dla tego, kto docenia, choćby w niewielkiej mierze to, co Odkupiciel dla niego zrobił, wystarcza, aby stać się dobrowolnym sługą Jezusa Chrystusa. To łaska daje nam służbę do wykonania. „Stałem się sługą”, mówi Apostoł, „według łaski Bożej, która mi jest dana” (Ef 3:7). Niewysłowiona miłość Chrystusa wystarcza i zapobiega temu, aby patrzenie na jakąkolwiek nagrodę za naszą służbę było motywacją do tej służby. A jeszcze mniej, jako wynik zasług ze strony sługi. On Sam uczył Swoich uczniów, aby po wykonanej służbie mówili: „Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy”.

Jest jednak i inna strona tego, ponieważ Pan nieustannie kieruje serca Swoich uczniów ku zachęcie jaką jest nagroda, którą ostatecznie odziedziczą. Tak więc, mówi o uczynkach dobroci: „Kto przyjmuje proroka jako proroka, otrzyma zapłatę proroka; a kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, otrzyma zapłatę sprawiedliwego. A ktokolwiek by napoił jednego z tych maluczkich tylko kubkiem zimnej wody jako ucznia, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej” (Mt 10:41,42).

Co do odrzucenia i zarzutów stawianych sługom ze względu na Niego, powiedział: „Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was nienawidzić będą i gdy was wyłączą, i lżyć was będą, i gdy imieniem waszym pomiatać będą jako bezecnym z powodu Syna Człowieczego. Radujcie i weselcie się w tym dniu; oto bowiem zapłata wasza obfita jest w niebie…” (Lu 6:22,23).

Co zaś do składania z siebie samego ofiary dla Niego: „On zaś rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam, że nie ma takiego, który by opuścił dom czy żonę, czy braci, czy rodziców, czy dzieci dla Królestwa Bożego, a nie otrzymał w zamian daleko więcej w czasie obecnym, a w świecie przyszłym żywota wiecznego” (Luke 18:29,30).

Wierne szafarstwo otrzyma zapłatę od przyszłej władzy (Łu 12:44), jak to Pan wyjaśnił w przypowieści o sługach, którym pan zostawił pieniądze, aby nimi obracali: „Powiadam wam, iż każdemu, kto ma, będzie dane, temu zaś, który nie ma, i to, co ma, będzie odebrane” (Łu 19:26).

Tak więc, są miejsca Słowa Bożego, w których Duch Święty nieustannie kieruje nas do tego, abyśmy wypatrywali tej nagrodzy i ostrzega nas przed ewentualną utratą jej. Mojżesz jest tutaj stawiany nam jako przykład naszej takiej wiary. Czytamy, że zdecydował się na to, aby „znosić ucisk wraz z ludem Bożym”, aby „zamiast zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznał hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu, skierował bowiem oczy na zapłatę” (Hbr 11:25-26).

Hańba Chrystusa była jego bieżącym bogactwem

Nagroda przyjdzie później, zawsze musi być taki porządek. Najpierw Sam Chrystus, potem nagroda, którą daje. Lojalność wobec Chrystusa nigdy nie zawiedzie jeśli chodzi o aktualne błogosławieństwo i przyszłą rekompensatę. Nigdy żaden święty nie cierpiał duchowo na gromadzeniu narastających odsetek z bogactwa, którym jest znoszenia hańby dla Chrystusa.

W 1Liście do Koryntian w uderzający sposób pokazany jest stosunek Apostoła Pawła do tej rekompensaty. Mówiąc o swej służbie dla ewangelii, wspomina o swoich wysiłkach skierowanych na pozyskanie Żydów i pogan: „Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. A czynię to wszystko dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu” (1Kor 9:22,23). Jak dogłębnie posłaniec utożsamił się z przesłaniem! Błogosławieństwo przypisane do ewangelii było jego własnym błogosławieństwem. Nie było miejsca na połowiczne angażowanie się serca w pracy, wykonywanej w taki sposób.

Pokazuje swoją służbę porównując ją do wyścigu i zawodów bokserskich: „Ja tedy tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę na pięści, nie jakbym w próżnię uderzał; ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony”. Nie było żadnego błędnego kroku, ani przypadkowego uderzenia w powietrze. Mijamy się ze znaczeniem tego, co napisał, jeśli uznamy, że Paweł sugeruje rzeczywiste bicie ciała (ujarzmianie – przyp. tłum.) przy pomocy wymuszonej z zewnątrz i ascetycznej dyscypliny. Wręcz przeciwnie, solidnie kontrolował swoje naturalne skłonności po to, aby jego członki mogły być całkowicie poddane woli Bożej dla Jego służby. Umartwiał uczynki ciała, lecz robiąc to ze względu na Pana, jako Jego sługa, wzrok miał skierowany na Sędziowskie Krzesło. Jest to możliwe, aby być zbawionym przez łaskę jako wierzący, a jednak nie zostać pochwalonym w czasie przyznawana nagród. W czasie olimpiady w starożytnej Grecji, zawodników, którzy naruszali sportowe zasady, ogłaszano z podwyższenie adokimos (niewypróbowany). Lecz sprawa nie kończyła się na tym. Taki człowiek musiał wykonać z brązu na własny koszt, jako wieczną pamiątkę swojej dyskwalifikacji, figurę Jupitera i umieścić ją przy wejściu na scenę.

Ogrom powagi jaką stwarzała możliwość dyskwalifikacji przy Sędziowskim Tronie Chrystusa, prowadziła Apostoła do tak surowej dyscypliny, o jakiej wspomniał wcześniej. Wyglądając tego, co było przed nim, pisał: „zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie”.

Decydujące „jak?” i „co?”.

W tym samym liście jest poważny fragment dotyczący odpłaty, jej straty i związku między pracą ewangelii a późniejsza pracą budowania zgromadzeń. Po pierwsze: jest to metafora korzystająca z doświadczeń rolnictwa. Jeden pracownik zasiewa, inny podlewa. Obaj są Bożymi współpracownikami. Każdy z nich odbierze zapłatę według swojej pracy. Dalej pojawia się następna metafora budowniczego. „A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień” (1Kor 3:8-13).

Okazuje się, że można być zaangażowanym w służbę ewangelii i wykonywać ją metodami, które wydają się atrakcyjne i skuteczne, które jednak nie są zgodne z wolą Bożą. Pan nie ocenia naszej służby według jej powodzenia, lecz poprzez naszą wierność Jemu. Widoczne powodzenie może być wynikiem budowania na tym fundamencie ze słomy, siana i drzewa.

Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień”. Ogień pochłonie, a nie oczyści. Nikt z ludzi nie spłonie, lecz jego działo, dzieło, które mówiąc obrazowo, składa się ze drewna, siana czy słomy, dzieło które było wykonywane dzięki naturalnej energią własnej woli, zamiast w oparciu o wierne poleganie na poleceniach Bożego Słowa pod prowadzeniem Ducha Świętego.

Jakże ważne jest to, aby wszystko robić: ’zgodnie ze wzorem, który został nam ukazany!” W następny rozdziale Paweł kontynuuje ten temat, mówiąc o sobie samym i swoich współpracownikach jako „sługach Chrystusa”. Jest to coś, o czym nie powinniśmy „osądzać jedni drugich przed czasem. Gdy przyjdzie Pan, ujawni to, co ukryte w ciemności i objawi zamysły serc; a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga” (4:1-5). Nie możemy zachowywać się w stosunku do naszych współsług tak, jakbyśmy zasiadali na krześle sędziego! Jakże dobrze pasuje jego praca do tego schematu! W konsekwencji Paweł mógł z przekonaniem powiedzieć do świętych w Tesalonice: „Bo któż jest naszą nadzieją albo radością, albo koroną chwały przed obliczem Pana naszego Jezusa Chrystusa w chwili jego przyjścia? Czy nie wy? Zaiste, wy jesteście chwałą naszą i radością” (1Tes 2:19). W podobny sposób święci w Filippi byli jego „radością i koroną” (Flp 4:1). Oto są nagrody widoczne dla wszystkich, nagrody za zdobywanie dusz i troskę o nie. Jest jeszcze szczególny rodzaj nagrody, która jest udzielana za wierność w posłudze pastorskiej. Pasterze, którzy w czasie swego usługiwania trzodzie, sami są dla niej przykładem, otrzymają od Głównego Pasterza w czasie Jego przyjścia nagrodę w postaci korony chwały (1Ptr 5:3,4).

Niech naszą służbę cechują szczególnie dwie rzeczy. Po pierwsze: niech będzie ona wykonywana „z serca, jak dla Pana”, ponieważ „od Pana mamy otrzymać nagrodę dziedzictwa”. Po drugie: niech uczucia naszych serc będą zwrócone ku Jego powrotowi. Korona sprawiedliwości jest dla tych wszystkich, którzy umiłowali Jego przyjście. Miłowanie Jego przyjścia to coś całkowicie praktycznego. Dla Apostoła oznaczało to prowadzenie dobrego boju, dokończenie biegu, zachowanie wiary (2Tym. 4:7,8). Pan patrzy w przód, aż do dnia nagrody, a niemal ostatnim Jego słowem do Jego sług jest: „oto przychodzę wkrótce, a nagroda Moja jest ze Mną (sugerując, że wręczenie jej sprawi Mu przyjemność), aby dać każdemu według jego pracy”.

Opublikowano po raz pierwszy w magazynie „A Witness and A Testimony” , listopad/grudzień1930, Vol 8-1. 

 

[Głosów: 0   Average: 0/5]

pzaremba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *