Miasta schronienia


T. Austin-Sparks

Czytanie: Pwt. 19:1-13.

Chcielibyśmy zastanowić się nad niezwykłymi cechami miast ucieczki. Myślę, że są bardzo blisko, tuż pod powierzchnią i nietrudno je odkryć, lecz są to duchowe zasady, nad którymi i nam warto byłoby się zastanowić.

Przeczytaliśmy ten fragment, wiemy dokładnie, po co istniały miasta ucieczki, co było w tle wydarzeń dotyczących zabójcy, który niechcący popełnił to ciężkie przestępstwo i dlaczego Pan zapewnił takiemu nieumyślnemu zabójcy zabezpieczenie.
Przez te typy natychmiast przeniesieni zostajemy do przodu do wielkiego Anty-typu (antytyp to odpowiednik realizujący typ biblijny – przyp. tłum.), które znajdujemy w naszym Panu Jezusie, który jest Łaską Bożą. Owe miasta ucieczki są zapowiedzią cudownej łaski Bożej w Chrystusie, a to, co jest anty-typem, co było zapowiadane, jest, i zawsze będzie, znacznie większe niż typ – wychodzi bardzo daleko poza tą ilustrację.

Można to zobaczyć natychmiast, gdy przyjdzie się na Kalwarię i usłyszy Pana Jezusa modlącego się z krzyża do Ojca: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. W niewierze, zaślepieniu i ignorancji stali się winni krwi Syna Bożego, stali się zabójcami, a ta modlitwa zabezpieczyła im miasto schronienia, miejsca bezpiecznego przed mścicielem krwi. Tego samego ducha widzimy w słowach Szczepana: „Panie, nie policz im tego grzechu”.

Jakże daleko poza ten typ wychodzi anty-typ: jest to coś, co jest niemal trudne do poprawnego prześledzenia i trudno bardzo jest zgrać ze sobą te dwie rzeczy: po pierwsze: że była tam obecna nienawiść, zły zamiar, mściwość, gorycz, a po drugie: była jednocześnie ignorancja. Łaska Boża poszła tak daleko, aby nawet widząc w tym ślepą nienawiść i ignorancję, zabezpieczyć ich przed konsekwencjami tego, co zrobili w niewierze i ignorancji. Mimo, że to zabezpieczenie zostało im dane, tylko nieliczni skorzystali z niego. Wśród tych niewielu był Paweł z Tarsu, który później mówił, że uciekł do Tego, który jest potężny. Żył z goryczą, przepełniała go nienawiść, gniew i złośliwość, lecz znamy jego późniejsze wyznanie, że robił to w ignorancji, choć wierzył, że należało to robić, że powinien sprzeciwiać się imieniu Pana Jezusa. Pan zaś wziął pod uwagę ciemność, ślepotę, ignorancję, które wyrażały się w tej gorzkiej nienawiści do Niego, a modlitwa Pana na krzyżu uzyskała odpowiedź i Saul z Tarsu, choć był zabójcą, znalazł Miasto Schronienia – Miasto Schronienia w Panu Jezusie.

Dobrze jest, abyśmy rozważali łaskę Bożą. Znajdują się w nas takie gębie naszej natury, których nigdy nie pojmiemy ani nie zrozumiemy, ani tego, jak to jest, gdy Pan schodzi w głąb tych właśnie głębokości ku naszej nieuświadomionej potrzebie. Tak też, jeśli chodzi o naturę naszego grzechu, głębię głębi, mamy wielką potrzebę, o której nawet nie wiemy, lecz błogosławiony niech będzie Bóg za to, że to On zabezpieczył w Swym Synu wszystko, aż do samego dna naszej grzesznej natury. Tam, gdzie nie sięga nasza świadomość, Pan zapewnił ucieczkę, miejsce schronienia – środek jakim jest łaska.

Nie wiem, dlaczego Pan naciska, aby to powiedzieć na samym początku tego przesłania, lecz bez względu na to czy ma na myśli jakąś szczególną sprawę i zastosowanie dla kogoś, czy chodzi o coś innego, z całą pewnością powinno nas to pociągać na nowo do chwalenia i wysławiania łaski Bożej. Czasami zwyczajnie trudno jest znaleźć się między złem, które wyrządziliśmy Panu (komuś innemu, to znaczy Panu) a uznaniem i przyznaniem, jak złe to jest. Chodzi mi o to, że z jednej strony może być to zło, a z drugiej, może brakować faktycznej świadomości ogromu tego zła. Możemy pojąc to w takim czy innym czasie i dzięki rozpoznaniu tego zła, zobaczyć jak wielka jest łaska Boża to, że nie zostaliśmy osądzeni zgodnie z tym, co widział Bóg. Łaska Boża jest większa niż zdajemy sobie z tego sprawę, głębsza niż rozumiemy: nasz sposób patrzenia na grzech jest zły a jego miara zawsze mniejsza niż Boża, lecz Bóg sięga do głębokości Swego własnego sądu nad grzechem, nie człowiekiem.

Pewnego dnia zobaczymy jak grzeszny był grzech, jak okropne jest zło w swej podstawie i naturze, a wtedy będziemy w stanie zrozumieć jak wielka była łaska Boża. Jeśli rozumiemy cokolwiek z tego, co pobudza pieśń zbawionych to tylko dlatego, że oni już doszli do zrozumienia, jak wielkie jest to zbawienie, jak głęboka była potrzeba zbawienia i jak cudowna była łaska Boża. Wtedy będziemy śpiewać w taki sposób o naszym Zbawicielu i o cudownej Jego miłości do nas tak, jak teraz nie możemy, ponieważ jeszcze nie dotarliśmy do miejsca, w którym jesteśmy w stanie rozpoznać grzeszność grzechu, widzieć go tak, jak go widzi Bóg. Kiedy jednak znajdziemy się u Jego boku, zobaczymy tak, jak On widzi i wtedy nie będziemy wiedzieć, jak wyrazić wdzięczność za łaskę Bożą. Oznacza to, że droga życia wierzącego powinna być naznaczona coraz większą wdzięcznością za łaskę Bożą i to jest sprawdzian. Jeśli wydaje nam się, że robimy jakiekolwiek postępy duchowe, lecz nie prowadzi nas to do coraz większej i silniejszej świadomości grzeszności grzechu, a zatem do wielkości łaski Bożej to nie jest to prawdziwy duchowy postęp. Jeśli duchowy wzrost nie oznacza dla nas tego, że grzech staje się coraz bardziej ohydny, wstrętny to jest to wzrost fałszywy. Prawdziwy postęp w światłości to uznanie jak czarna jest ciemność, to zrozumienie powinno być coraz głębsze w naszych sercach. Łaska Boża oznacza, że miasto schronienia przygotowane dla nas powinno stawać się nam bardzo drogie czy inaczej, korzystając z terminologii nowotestamentowej, Pan Jezus w Jego uniwersalnym dziele dla nas powinien być coraz bardziej cudowny i cenny ze względu na to jaki schronieni nam zapewnił w łasce Bożej, która została zaproponowana w tych miastach ucieczki.

Wydaje mi się, że mamy tutaj do czynienia z jeszcze jednym czynnikiem, poza Panem Jezusem jako miastem ucieczki w skrajnym tego sensie, te miasta wydają mi się również reprezentować coś ze zbiorowej natury Pana, która ma odbicie w Jego kościele. Prawdą jest to, że Saul z Tarsu znalazł swoją ucieczkę w Chrystusie, lecz ten zabójca, który pozwolił sobie na zabijanie własności Chrystusa, który sprzeciwiał się Panu Jezusowi aż na śmierć, znalazł ucieczkę w Chrystusie. Zwróćcie jednak uwagę na to, że Pan nie dał pełnej odpowiedzi, pełnej satysfakcji, dopóki Saul nie poszedł do zgromadzenia w Damaszku. „Idź do miasta (Damaszku), tam ci powiedzą, co masz czynić”. Gdy tam się znalazł, między ludem Pańskim, dotarło do niego słowo Pańskie, wstał, został ochrzczony, jego grzechy zostały obmyte i Pan zapieczętował go pokojem i przebaczeniem – tam w Damaszku. Przychodzi mi tu na myśli Księga Jozuego, w której widzimy, że miasta schronienia należały do Lewitów, że Pan udziela Swemu ludowi kapłańskiej posługi. W niej jest schronienie, ucieczka, uwolnienie, bezpieczeństwo – Pan przebywający pośród Swoich ludzi, aby uwalniać udręczonego, uciśnionego, uciekiniera, aby uwolnić od oskarżyciela.

Funkcjonuje to na dwa sposoby. Dla takiej osoby Pan znajdzie wśród Swych prawdziwie duchowych ludzi służbę wstawiennictwa, kapłańską służbę, dzięki której będzie mogła zostać uwolniona od gnębiciela, prześladowcy, oskarżyciela, tego, który będzie nękać i prześladować, który chce sprowadzić osąd, potępienie i śmierć; Pan da takiej osobie pośród Swego ludu środki łaski, aby ją wesprzeć i ochronić. „Idź do Damaszku”, szukaj tej kapłańskiej służby, wsparcia wśród ludu Pańskiego. Jeśli staniesz z boku, jeśli oddzielisz sam siebie, pójdziesz na bok, prześladowca będzie prześladował, oskarżyciel – oskarżał. Lecz wejdź tylko w sam środek i wezwij służbę Lewitów działających pośród ludu Pańskiego z prawdziwą skutecznością rozlanej krwi – ponieważ Lewitom została powierzona ta służba – i proś, aby modlili się o ciebie.

Niektóre z dzieci Pana, gdy są oskarżane mają tendencję do odcinania się, do udania się na samotną wędrówkę. Podążają w ten sposób miesiąc za miesiącem wśród nieskończonych oskarżeń, potępień, uciśnieni, zgładzeni. Gdyby tylko zechcieli wejść między świętych i zgodzili się na to, aby ci zatoczyli wokół nich krąg, mogło by nastąpić uwolnienie od oskarżyciela. Pamiętaj, że, jeśli kiedykolwiek będziesz kuszony w ten sposób, gdyby pojawiła się taka postawa kogokolwiek z ludzi Pana, jest ratunek pochodzący od Pana: „Idź do Damaszku”. Pan, aby uwolnić od oskarżyciela, pełni Swoją kapłańską służbę przez świętych.
Działa to również w drugą stronę, umiłowani: powinna być utrzymywana silna służba dla takich ludzi. Powinniśmy to uznać. Zostało nam dane, abyśmy byli, podobnie jak On, miastem schronienia dla uciśnionych, ponieważ nam została powierzona służba uwalniania uciśnionych, tych, którym oskarżyciel ciężko depcze po piętach, abyśmy ich przyjęli do duchowego mieszkania, wspierali ich i otoczyli w Panu. Pamiętajcie, że ta służba została nam powierzona, to jest w Panu, że jest w naszej mocy, aby ratować, aby nie zostali zawleczeni na śmierć oskarżeniami, za coś, czego nigdy nie planowali, co było nieumyślne, co się jednak zdarzyło, a oskarżyciel, którego celem jest zniszczenie, natychmiast atakuje na tym gruncie. Nam zostało powierzone wykonywanie służby na rzecz takich ludzi. Pan daje nam łaskę, aby tą służbę wypełniać, utrzymywać, ponieważ te miasta schronienia są miastami Lewitów, należą do kapłaństwa Pana.

Mamy w związku z tym więcej prawdy i zachęty, ponieważ łaska Boża, która jest w Chrystusie Jezusie, powinna również w nas działać w taki sam sposób: „Ojcze, przebacz im”. Cieszę się, że jest co najmniej jeden człowiek w Nowym Testamencie, w którego sercu była ta sama łaska, którą miał Pan Jezus: „Panie, nie policz im tego grzechu”.
Ten apostoł, który miał solidne powody, aby zapamiętać tą prawdę, napisał do wierzących w Rzymie: „Najmilsi! Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu, albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan. Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie, napój go; bo czyniąc to, węgle rozżarzone zgarniesz na jego głowę”. Jest to echo łaski Bożej w Chrystusie w naszych sercach.

Nie wiem, jak bardzo potrzebne jest takie słowo. Nie wiem, czy chciałeś kiedyś oddać to samo, co tobie uczyniono, odpowiedzieć tym samym tonem, w tym samym duchu, aby zastosować cielesną broń. Myślałem dziś o pewnym drogim mężczyźnie, którego znałem lata temu w Ameryce, do którego Pan mówił bardzo dużo i bardzo realnie, aby przyciągnąć go do pełniejszego poznania Siebie i wyższego duchowego życia. Wiem, że ten człowiek był szczególnym celem słowa i działania Pana. Spotkałem go zeszłego roku, gdy tam byliśmy i odkryłem, że nie poszedł duchowo dalej z Panem, smuciłem się tym, że teraz podjął się sprawy innego mężczyzny, nie mnie oceniać czy był we wszystkim właściwie reprezentowany czy nie, tak więc, podjął się jego sprawy, aby dochodzić w sądzie jego praw przeciwko chrześcijanom. Walczył zaciekle korzystając z cielesnej broni i do tego chciał, abym ja się w to zaangażował. Musiałem mu powiedzieć: „Mój bracie, broń, którą walczymy nie jest cielesna, lecz potężna w Bogu” Czym ona jest? Nie są to sądy prawne, nie są to ludzkie sposoby, ludzkie metody oczyszczania się. To miłość – czy istnieje we Wszechświecie potężniejsza broń od niej? Co pokonało ciebie i mnie? Miłość Boża. Co dokonało największego zwycięstwa, jakie ten świat kiedykolwiek widział? Nie był to miecz, lecz miłość Boża. Oto te narzędzia walki stają się potężne w Bogu: wytrwałość, cierpliwość, … Bardzo trudno się do nich przyzwyczaić, lecz są potężne. „Kto mieczem walczy, od miecza zginie” – powiedział Pan Jezus. Drodzy, wiedzcie to na pewno, że jeśli podejmiemy cielesną broń to zostaniemy zgładzeni przez cielesną broń, upadniemy przez nią.

Dlaczego Pan mówi takie rzeczy? Nie wiem, miałem to w sercu. Myślałem o Nabalu, Abigail i Dawidzie. Dawid, który był bardzo dobry dla Nabala, w godzinie swej potrzeby posłał sługi prosząc o pomoc. Nabal będąc takim mężczyzną, jak określiła go jego żona „Jest takim synem Beliala, że nie da się z nim rozmawiać” – odwrócił się od Dawida, odrzucił prośbę, wyrzekł się wszelkiej odpowiedzialności. Dawid przypiął swój pas, wezwał swoich mężczyzn, aby zemścić się na Nabalu. Kiedy dowiedziała się o tym żona Nabala, Abigail, zebrała wszystko, co było potrzebne, cokolwiek mogła, załadowała na zwierzęta i ruszyła naprzeciw Dawida, zagadując go o swoim mężu. Uznała całe zło jakie wyrządzono Dawidowi, mówiąc (jakaż w tym mądrość) jednak mu, słowa, które w rezultacie brzmiały tak: „Dawidzie, jeśli pójdziesz tą drogą to uczynisz sobie samemu więcej zła niż Nabalowi. Przez wszystkie dni swego życia, będziesz niezadowolony z tego, że tak się rozgniewałeś. Rzeczywiście, powód do gniewu jest prawdziwy, cokolwiek zechcesz złego o moim mężu powiedzieć, będzie prawdą, a jednak masz znacznie ważniejsze sprawy, niż zaspokajanie swej żądzy zemsty – jesteś powołany do czegoś wyższego, Dawidzie”. Mądrość tej kobiety przeważyła i Dawid odpowiedział jej: „Gdybyś do mnie nie przemówiła, nic nie pozostałoby po Nabalu”, po czym podziękował Panu za mądrość Abigail. Podziękował Panu za to, że został od tego uwolniony.

Zarówno ty, jak i ja, będziemy cierpieć, jeśli dopuścimy, aby duch zemsty poprowadził nas w jakikolwiek sposób do zaspokojenia; zawsze, gdy wybierzemy cielesne metody będziemy cierpieć. Prawdą stanie się to, że gdy podejmiemy się drogi życia z mieczem w ręku to od miecza zginiemy. Daliśmy miejsce gniewowi. „Jeśli więc przeciwnik twój jest głodny, nakarm go, jeśli pragnie – napój”. To jest zwycięstwo. To jest triumf. Jakże często dzieje się coś tak wspaniałego, że gdy ten, na którym mogliśmy dokonać zemsty, zostanie zbawiony to, zamiast być mścicielem krwi, właśnie my stajemy się jego miastem schronienia. O wiele lepiej być miejscem schronienia niż mścicielem krwi. Na jakiej pozycji stoimy? Czu jesteś tym, który ściga czy miastem ucieczki? Gdyby Pan Jezus wykorzystał swoją moc, aby osądzić przeciwników, stałby się mścicielem krwi, lecz raczej zdecydował się modlić o przebaczenie i stał się Miastem Schronienia. Gdzie my jesteśmy?

Nie chcę mówić nic więcej ponadto, lecz czuję, że jest taka potrzeba, czuję, że dzieci Pańskie, szczególnie indywidualne zespoły Jego dzieci zebrane w społecznościach i zgromadzeniach tu i tam, muszą to usłyszeć, aby mogły coraz bardziej wzrastać na podobieństwo Pana Jezusa, potrzebują w znacznie więcej miłości. Czy ty nie odczuwasz jej potrzeby? Ja potrzebuję dla siebie samego i chcę tego pragnąć ponad wszystko inne dla ludu Pańskiego – wspaniałego ducha miłości.

Krytycyzm, podejrzenia, poddawanie w wątpliwość, wątpliwości, oddalenie, rezerwa, te jak i wiele innych rzeczy niszczą naszą użyteczność dla Pana, okradają nas z wielu cennych możliwości i stoją na drodze naszego duchowego postępu. Możemy mieć wspaniałe poznanie, lecz poznanie nadyma. Miłość buduje i jeśli rzeczywiście chcemy być budowani, nie będziemy budować na poznaniu, lecz na miłości. Znaczy to, że Pan może nam dać znacznie więcej z drogocennego objawienia Siebie. Jeśli bardziej kochamy, bądźmy pewni tego, że objawienie będzie szło wraz z miłością, a wtedy Pan może dać nam znacznie więcej, abyśmy, jeśli kochamy, wypełniali wspaniałą służbę na rzecz innych dusz. Gigantyczna różnica jest między posiadaniem wiedzy o uwalnianiu dusz i próbowaniu stosowania tej prawdy, co prowadzi donikąd, a miłością, która to czyni. Nie chodzi tutaj o to, aby padać na kolana z trudną sprawą i zaczynać praktykę wśród mnóstwa doktryny na temat uwalniania dusz od złego. Pan nie robi tego w taki sposób. Miasto schronienia jest miejscem łaski. Aby ludzie uzyskali uwolnienie nie potrzebują przychodzić tam, gdzie jest mnóstwo wspaniałego nauczania, oni muszą dotrzeć do miejsca, gdzie jest mnóstwo cudownej łaski. Obyśmy mogli stać się miastem schronienia! Chodzi o to, aby ci, którzy są ścigani wiedzieli, że jest takie miejsce wsparcia i uwolnienia – nie dlatego, że mamy światło, lecz dlatego, że mamy łaskę. To, co jest prawdą dla grupy, musi być prawdą dla nas indywidualnie.

Pan zwyczajnie wlał to w nasze serca, my zaś, jeśli wołamy o cokolwiek, niech to będzie o więcej miłości i łaski. To dzięki łasce Pan osiągnął Swoje cele i taki właśnie sposób zawsze będzie się to działo.

Edycja i wydanie: the Golden Candlestick Trust.

[Głosów: 1   Average: 5/5]

admin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *