T. Austin-Sparks
Opublikowano po raz pierwszy w czasopiśmie „Świadek i Świadectwo”, lipiec 1927, t. 5-7.
„Dlatego, mówili, jeśli znaleźliśmy łaskę w twoich oczach, oddaj tę ziemię twoim sługom w posiadanie i nie przeprowadzaj nas przez Jordan” (Lb 32:5).
Taka jest prośba dwóch i pół pokolenia, pokolenia Rubena, pokolenia Gada i połowy pokolenia Manassesa. Zabierze Cię prosto w samo serce tego niezwykłego etapu historii Izraela. Niemożliwe jest przestudiowanie całego tematu Bożego planu dla Izraela jeśli nie jest się pewnym tego, że Bożym zamiarem było to, aby jako cały Izrael przeszedł przez Jordan i posiadł tę ziemię. Takie było Jego przymierze z Abrahamem, potwierdzone Izaakowi i Jakubowi. Cały program Boży dla Izraela miał miejsce w Kanaanie, za Jordanem.
W naszych poprzednich badaniach Księgi Jozuego i Listu do Efezjan widzieliśmy już duchowe znaczenie tej historii. Kanaan, ograniczony Jordanem, wyraźnie reprezentuje życie pełni w Chrystusie, Jordan zaś reprezentuje Krzyż Chrystusa, ponieważ niezmiennie poprzez Biblię wyznacza jasny, wyraźny podział pomiędzy starym życiem, gdzie jaźń, ciało, świat są jeszcze nieukrzyżowane i charakteryzują się porażką; oraz nowe życie, w którym sam Bóg jest najwyższy pośród swego ludu, charakteryzując jego życie zwycięstwem i wzbogaceniem.
Jest to wydarzenie historyczne z jego duchową interpretacją. Widzimy więc tutaj, że dwa i pół pokolenia zdecydowały się nie przechodzić przez Jordan do Kanaanu. „Nie przeprowadzajcie nas przez Jordan” – to prośba skierowana do Mojżesza i innych przywódców ludu. W efekcie mówili: „Nie chcemy absolutnego oddzielenia dla Boga. Nie chcemy tego wszystkiego, co wiąże się z tym agresywnym programem; nie jesteśmy gotowi zaryzykować wszystkiego, na co wskazuje plan udania się do tej ziemi, aby ją podporządkować dla Boga. Nie jesteśmy przygotowani na ten program, na to agresywne życie, na życie, które nazywacie pełnią życia. Jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy po tej stronie Jordanu, znaleźliśmy tu sporo tego, co dobre, wiele tego, co nas zadowala. Cieszy nas życie, jakie mamy po tej stronie Jordanu, bez naruszania wyraźnej bariery Krzyża pomiędzy. Wiąże się to z ryzykiem utraty dobytku, dzieci itp.”.
Chodziło więc o to, aby mogli tam przeżyć swoje życie, nie ryzykując niebezpieczeństw i poświęceń, które najwyraźniej wiązały się z agresywnym programem zdobywania ziemi za Jordanem.
Na czym to wszystko polegało? No cóż, sprowadzało się to do tego: byli gotowi posunąć się tak daleko, dotąd, ale nie dalej. Byli gotowi liczyć się z Izraelem, ale nie byli gotowi zaakceptować całego programu. Mieli pragnienia świata, ograniczone zbawienie i doświadczenie. „Nie przeprowadzajcie nas”. Mojżesz użył słów: „nie poszedł całkowicie za Panem”. Taki jest sens podziału; to jest znak, który biegnie między dwoma i pół plemionami, a resztą; taka jest granica pomiędzy tymi, którzy zamieszkali na skraju pustyni, a tymi, którzy przeszli przez Jordan; to pytanie, czy pójdą całkowicie za Panem, czy też nie.
A teraz znaczenie w odniesieniu do reszty Izraela: stanowisko było analogiczne do stanowiska następnego pokolenia, kiedy odrzuciło sprawozdanie Jozuego i Kaleba. Mojżesz mówi: „To jest bunt przeciwko zamierzeniom Boga, zastrzeżenie w przyjęciu boskiego programu. Nie dotyczy to tylko was, ale zobaczcie, co to oznacza dla reszty. Stracą otuchę i powiedzą: «Tutaj to Ruben, Gad i połowa Manassesa dobrze się bawią bez walki.’” Gdyby poszli za ich przykładem, Kanaan nigdy nie zostałby podbity. Kanaan nigdy nie stałby się krainą, przez którą objawienie Boże byłoby dane światu. Mojżesz widział niebezpieczeństwo dla całego ludu Bożego i wszystkich celów Bożych. „Nikt nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”. Z twoją postawą wobec objawionej woli Boga powiązane jest życie innego lub wielu innych.
Potem doszło do kompromisu. Wygląda na to, że był w pełni zadowalający, ale tę historię trzeba czytać w świetle późniejszej wydarzeń. „No cóż, zostawimy tutaj nasze bydło, nasze stada, nasz dobytek, nasze żony i dzieci. Uzbroimy się, pójdziemy przed Izraelem i pomożemy im, pomożemy im wejść do tej ziemi, a potem wrócimy”. Widzisz różnicę pomiędzy pewnymi rzeczami. „Pomożemy Ci, ale nie będziemy się z Tobą utożsamiać. Rozpoznamy Twój program, ale nie będziemy się z nim utożsamiać. Nie żebyśmy sami to zrobili, ale zrobimy to dla Ciebie. Nasze serca nie są zaangażowane w tej sprawie, nie jesteśmy jej odani, ale jesteśmy gotowi stać z boku, oddawać się do Twojej dyspozycji, ale nie jesteśmy z Tobą. Zrobili więc wszystko, żeby pomóc, ale przez resztę życia zostali przed Jordanem ze swoimi stadami i dziećmi. Ich serce było przy swoim skarbie, a nie przy prawdziwym zamierzeniu Boga.
Takich ludzi, gotowych pomóc w dziele Bożym, włączyć się w program Królestwa, jest dziś mnóstwo. Przychodzą do Boga po swoje zbawienie, mają udział w tym dziele, ale nie są w nim całym sercem, są w nim, bo nie mogą się od niego uchylić. Ich serca są gdzie indziej, bo ich skarb jest gdzie indziej. Nie są gotowi za wszelką cenę ryzykować całego swojego majątku dla Królestwa. Nie mogą przyjąć Krzyża i wszystkiego, czego on wymaga, życia lub śmierci, ofiary do ostatniego stopnia, aby Krzyż mógł zostać całkowicie usprawiedliwiony; w taki sposób nie angażują się.
Osiągnięto kompromis. Co to spowodowało? Dział. Ten duchowy rozłam między nimi, na zawsze. Widziano go w schizmatyckim ołtarzu. Doszło między nimi do rozłamu. Jakże to prawdziwe w Kościele, w chrześcijańskiej pracy. Najwyraźniej wszyscy razem, na powierzchni, pracujemy dla tych samych celów, w tej samej wielkiej sprawie.
Wiemy jednak, że oczyszczenie centrum oznacza duchowy podział. Nie uczestniczą w tym przez absolutną identyfikację z Krzyżem reprezentowanym przez Jordan. Jest to, co wyznacza podział i niektórzy żyją po tej stronie Krzyża, akceptując jedynie pewną ograniczoną interpretację, a inni akceptują to w pełnym znaczeniu. Spowodowało to duchowe rozstanie, które na zawsze oznaczało napięcie w związku. Dopiero tam się zaczęło. To była pierwsze i to straszne. Co jeszcze się wydarzyło? Oznaczało to, że dwa i pół plemienia popadło w duchowy upadek. Ich dotyczyło słowo prawdy: „Spełnił ich prośbę, ale zesłał na ich dusze chudość”. Jeśli świadomie zdecydujemy się przyjąć tylko część boskiego programu, po prostu zawiążemy węzeł na tętnicy naszego duchowego krwiobiegu, blokujemy nasz pełny rozwój tego co jest wolą i zamierzeniem Boga, opóźniając wszystkie Boże środki dla nas i stajemy się mizerni duchowo, nieskuteczni, nasze życie nie rozbrzmiewa potężnym uderzeniem kowalskiego młota.
Tacy ludzie, prowadząc życie egocentryczne, nie będą angażować się poza pewien punkt. „Nie” – mówią – „nie pójdziemy z wami dalej. Nie staniemy się dziwakami. Sprzeciwiamy się działaniom awaryjnym. Bądźmy rozsądni, zrównoważeni, nie miejmy w naszym chrześcijaństwie nic niezwykłego”. Jak ta mowa oszukuje ludzi, którzy jej używają. To naprawdę oznacza: „Nie osiągniemy całego celu Bożego, nie pójdziemy na całość”.
„Przekazał im ich prośbę”. To są te chude dusza, które nie tyją korzystając z tego, co najlepsze w Królestwie. W ich życiu nie ma elementu zwycięstwa, w ich chrześcijaństwie nie ma władzy wykonawczej, nie ma pozycji w suwerennej mocy Boga i dominacji nad sytuacją.
A co z ostateczną kwestią? Debora nie chwali ich. Jej pieśń jest jedynie pieśnią pogardy i wyrzutów. Brakowało im tego, co najlepsze. Jako pierwsi poszli do niewoli w Asyrii. W dniu, w którym nadeszła burza, najpierw udali się na wygnanie, pierwsi znaleźli się pod pełnym ciosem wroga. Zawsze tak jest. Kiedy pojawia się stres związany z przeciwnościami losu, gdy pojawiają się okoliczności lub sytuacje, które mogą zakłócić chrześcijańskie doświadczenie, ludzie z pogranicza upadają, mdleją z powodu drogi, są zanurzeni, zmiażdżeni, a nie ludzie, którzy stoją w miejscu chwały i mocy Jego transcendentnego zwycięstwa.
„Bądź pewien, twój grzech cię odkryje” – a nie „zostanie odkryty” – „odkryje cię”.
Powściągliwość (umiar) w oddaniu się sprawi, że znajdziesz się w okolicznościach, w których możesz zatriumfować tylko wtedy, gdy pójdziesz z Nim na całość.
Cóż uczynicie we wzburzonych wodach Jordanu, jeśli nie znacie chwały Jego zwycięstwa i cudownej pewności, że panowania w życiu przez Niego?
Kompromis ten był wynikiem ich nalegań. Bóg bardzo często jest zmuszony dać nam mniej niż to, co najlepsze, ponieważ nie przyjmiemy tego, co najlepsze. Izrael raz po raz odmawiał. Bóg powiedział: „Dam ci drugie po tym, co najlepsze. Przegrasz”. Bóg powiedział: „W porządku, masz, czego chcesz, ale przegrywasz. Nadejdzie dzień, kiedy ogłosisz to, kiedy odkryjesz, że popełniłeś wielki błąd, straszliwy błąd i straciłeś nieskończenie więcej, niż mogłeś stracić, biorąc na siebie całe ryzyko związane z pełnym poświęceniem.” Wydaje się, że jakieś żądanie, jakaś obawa straty, jakieś poświęcenie jest od nas wymagane. Mówimy: „Nie przeprowadzajcie nas przez ten Jordan. Zostajemy tutaj. Nie stawiajcie przed nami tego wyzwania. Nawet nie denerwujcie nas tymi rzeczami, zostajemy tutaj”.
Znajdujemy to wszędzie. Jeśli takie jest twoje podejście, pozwól mi powiedzieć, jako ktoś, kto już wcześniej przyjął taką postawę, że za Jordanem, choć za wszelką cenę, jest więcej, niż oko kiedykolwiek widziało, ucho słyszało lub co wstąpiło do serca człowieka.
Powiedzmy: „Przechodzę przez Jordan, przyjmując pełny program Boży”. „Każdą drogą, za wszelką cenę”. Uwierz mi, przekonasz się, że było to nieskończenie wartościowe.