Uwaga tłum.; używany tutaj wielokrotnie wyraz „singleness” (oryginalny tytuł: „Singleness of Eye”) ma wiele znaczeń, z których najważniejsze poniżej to: „pozbawione hipokryzji” oraz „skoncentrowane na jednym, centralnym obiekcie”, oraz „szczerość, uczciwość, prostota, prostolinijność, wyłączność” oraz stan bycia samotnym.
Czytanie: Łu 11:33-36.
Chciałbym poprzedzić to, co mam do powiedzenia, krótkim osobistym słowem. Myślę, że to, co zostanie powiedziane, będzie sprawdzianem dla wielu z nas, będzie trudne do zrozumienia czy przyjęcia, lecz chcę powiedzieć wam, że to słowo głęboko badało moje własne serce, wywoływało niepokój przed Panem przez kilka ostatnich dni i to tak dalece, że nie byłem pewien aż do teraz czy jest to słowo dla innych, czy ma być przekazane. Mówię o tym, ponieważ chcę, abyście zrozumieli, że wierzę w to i nie głoszę tylko do was, lecz jest to coś, co musi być przedmiotem naszej wspólnej troski.
Szczere oko i świecące ciało
Powiedziawszy to, zwróćmy się do tego fragmentu Pisma. Przede wszystkim, co może wydawać się nieco techniczną sprawą – spróbujmy dotrzeć do dokładnego znaczenia słów.
„Świecą ciała jest oko twoje. Jeśli oko twoje jest zdrowe, i całe ciało twoje jest jasne. A jeśli jest chore, i ciało twoje jest ciemne”. Takie tłumaczenie nie jest zbyt dokładne czy ścisłe i dobrze, bo tak jak jest, jest ono zrozumiałe, ponieważ ścisłe przełożenie tego tekstu miałoby trudne do uchwycenia znaczenie, gdyż tutaj tekst nie mówi, że posiadamy światło. Zwrot „całe ciało jasne” nie oznacza, i nie mówi tego oryginał, że posiadamy światło, lecz mówi: „Całe twoje ciało będzie świetliste” Czy widzisz zdecydowaną różnicę? Czy innym jest 'posiadać światło’, a czym innym być światłem, przyjmować światło, być świecącym, świecić, a takie jest literalne jego znaczenie.
Przede wszystkim, nie jest to sprawa subiektywna, lecz obiektywna. Nie chodzi tutaj o umysł, jakoby to twój umysł miał być oświecony, czyli że posiadać będziesz światło w umyśle. Jest tu napisane: „twoje ciało” i ciało jest czymś obiektywnym dla nas, podczas gdy umysł – subiektywnym. Wskazuje na to kontekst. Rzuć okiem na cały ten rozdział. Zobaczysz, że Mistrz odnosi się tutaj do „tego złego pokolenia, które szuka znaku” i mówi, że „inny znak nie będzie mu dany, jak tylko znak Jonasza” (Łu 11:29).
Jonasz był znakiem. Obecność Jonasza była sprawą świecenia; sama jego obecność, cielesna obecność na ziemi była sprawą świecenia, to jest, sprawą świadectwa, którą była jego osobistą obecność. Odniesienie do królowej Szeby i skutków jej odwiedzin u Salomona mówi nam, że to ona sama, jej obecność była świadectwem tej chwały. Myślę, że już rozumiesz, o co w istocie chodzi.
Tak więc, jeśli chodzi o światło jest tutaj odniesienie do świadectwa, skuteczności, wewnętrznej wartości z tytułu naszego pojawienia się na tym świecie. Nie jest to sprawa poznania, jest to sprawa bycia. „Całe ciało świecić będzie”. Jest to sprawa bycia, nie posiadania czegoś, nie wiedzy, lecz tego czym jesteśmy osobiście. Ufam, że jest to zrozumiałe, a jeśli tak to możemy iść nieco dalej, rozwijając znaczenia szczerego oka. Łatwiej jest zrozumieć to, co powiedziałem, dzięki zasadzie, która jest wyrażona jako szczere oko.
„Gdy oko twoje jest szczere całe ciało jest świetliste. Światłem ciała jest twoje oko”. Ciało, które jest naczyniem światła, świadectwa potrzebuje lampy, aby je oświetlała. Mistrz mówi tutaj, że lampą ciała jest oko, a następnie mówi, że dzięki prostocie oka całe ciało jest jasne. Później będziemy mówić więcej na temat owej szczerości oka. Nie błądźcie w tych sprawach. Szczerość oka sprawia, że jasna/świetlista osoba jest obecna na tym świecie – jest znakiem. Oczywiste staje się to, gdy zaczniemy od Jonasza. Śmierć Jonasza, jego pogrzeb i zmartwienie były znakiem i stały się tak bardzo jego osobistą sprawą, że był świetlistym (tu: jasno zrozumiałym) osobistym świadectwem zmartwychwstania, zwycięstwa nad śmiercią, sądem śmierci oraz przyczyną sądu – grzechem. Takie było pełne przesłanie dla Niniwy. Tą zasadę ucieleśnia również królowa Szeby. Jedna rzecz, którą u niej zauważysz to szczere oko. Usłyszała wieści i nie powiedziała: „Nie wierzę, to jakaś przesada”. Nie wymyśliła jakieś innej wymówki, lecz rzekła: „Chcę to zobaczyć!”. Szczere (zdrowe) oko prowadzi nas do osobistego zbadania sprawy, bez względu na to czy usłyszana relacja będzie dobra, czy zła. Przeciwieństwem takiego prostolinijnego oka jest uprzedzenie, podejrzenie, niedowierzanie. Pojechała, zobaczyła i dzięki temu szczeremu oku stała się w dalekim kraju wspaniałym świadectwem wielkości Salomona i wielkości Boga Salomona, mogła zaświadczyć o tym. To, tak przy okazji.
Czym jest szczerość oka
Czym jest szczere oko? Jak ono działa? Co to znaczy? Jeśli chcielibyśmy to powiedzieć inaczej, powiedzielibyśmy raczej: „obrzezane serce”, ponieważ właśnie tutaj jest cała kwestia wtrącenia drugiej myśli. Nie możesz mieć jednego szczerego oka, skoro są dwa. Szczere oznacza jedno, które nie jest zakłócane przez coś drugiego, przy czym to drugie jest głównie, jeśli nie całkowicie, dorzucaniem korzyści własnej, prywaty. Bardzo liczne i różnorodne przyjmuje to formy, głębsze niż nasza świadomość, głębsze niż nasze intencje, głębsze niż chcielibyśmy, aby było, głębsze niż możemy dosięgnąć. To życie własne jest dobrze usadowione i zakorzenione, a zakłócenia pochodzące od niego, świadome czy nie, niszczą bądź powstrzymują szczerość oka. Szczere oko całkowicie pomija zastanawiania się nad sobą i w każdej sytuacji odsuwa na bok wszelką prywatę, jest pełną, niepowściąganą troską o chwałę Bożę i całkowitym poddaniem się jej.
Pojawia się to w wielu praktycznych kwestiach. Czy możemy cieszyć się pracą Bożą, w której nie bierzemy udziału, bez tego złego uczucia, że nie jesteśmy tam używani jako narzędzie i po prostu radować się tym dziełem? Czy widząc dzieło Boże, które jest wykonywane i trwa, nie popadamy natychmiast w użalanie się nad sobą, nie idziemy za naszymi własnymi ambicjami i pragnieniami, aby mieć w tym swoje miejsce, co nie jest czystym, bezinteresownym pragnieniem, całkowicie obrzezanym sercem? Czy umiemy cieszyć się i być wdzięczni, gdy ewangelia jest głoszona w wyniku sporu? Pamiętasz słowa Pawła: „Niektórzy wprawdzie głoszą Chrystusa z zazdrości i przekory, …, sądząc, że wzmogą przez to ucisk więzów moich” (Flp 1:15-17). Ach, te ich motywacje! Nieświęte, to złe serce, które nie jest szczerym okiem, nie jest czystym sercem. Czy Pawła reakcja była taka: „Coś złego jest tutaj, tacy ludzie nie powinni głosić ewangelii. Pan nie powinien ich używać”? Paweł powiedział: „Nie, bez względu na ich sporne stanowisko, jakkolwiek złe się ich motywacje, cieszę się, że mimo wszystko ewangelia jest głoszona!” To się nazywa prostolinijne oko.
Czy może być tak, że, używani przez Pana w jakikolwiek sposób, na wiele sposobów, nie tylko w służbie publicznej czy słowem, lecz również inaczej – w praktycznych rzeczach, w dawaniu – nagle znikamy? Nagle zostajemy odstawieni wprost za kurtynę? To jest sprawa Pana, nie nasza – ręce precz, ciesz się, że byłeś używany, lecz będąc poza widokiem i nie rozgląda się wokół za uznaniem czy podziękowaniem za to, co zrobiłeś, bądź w poszukiwaniu jakiejś pozycji gdzieś, gdzie komuś pomogłeś. Takie sprawy sięgają do istoty pytania o szczerość oka. Czy potrafimy odpuścić i po prostu stanąć z tyłu? Nie możecie mnie źle zrozumieć, ponieważ mamy tutaj możliwość całkiem innej interpretacji tego – jako beztroska, niewrażliwość, „A niech sobie z tym radzą!” Jest to tylko inna forma nieszczerego oka, lecz mnie chodzi o to, aby się to w naszym życiu nie przejawiał, aby umieć pozwolić temu odejść.
Chwała Boża jako jedyny obiekt troski
Otwieramy się w ten sposób na ogromne pole działania, zadajemy mnóstwo pytań i pojawia się wiele kwestii, lecz wszystko to razem sprowadza się tylko do tego jednego, co się liczy – do chwały Bożej. To duch Jana Chrzciciela sprawił, że był tak wielki – „On musi wzrastać, mnie zaś ubywać” (J 3:30). To Duch sprawił, że Paweł był tak wielkim mężem przed Bogiem: „Wiem jak się uniżać” (Flp 4:12), być opuszczonym, a to wszystko jest możliwe wyłącznie wtedy, gdy Pan ma Swoje miejsce i osiąga Swoje cele. Na tym polega czyste serce: „Ci, którzy są czystego serca… zobaczą Boga” (Mt 5:8). Jedynym człowiekiem, o którym Stary Testament mówi, że widział Boga, był Mojżesz. „Mojżesz był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, którzy są na ziemi” (Lb 12:3). Jakże bardzo bezinteresowny był Mojżesz! To właśnie dlatego widział Boga. Był czystego serca, nic w nim nie było, co bezprawnie domagało by się prywaty, nie było troski o pozycje, uwagę, gratyfikację, satysfakcję czy cokolwiek innego. Jakże był bezinteresowny! Wiąże się z tym bardzo dużo..
Ten, komu Bóg powierzy Siebie Samego
Pan Jezus przyszedł, aby pokazać Sobą takiego człowieka, któremu Bóg odda Siebie Samego, któremu Bóg udzieli Siebie. Dla kogoś takiego, komu Bóg sam daje Siebie, powierza Siebie, jest to coś kolosalnego, że tak powiem, aby oddać siebie w czyjeś ręce z absolutną pewnością i zadowoleniem, i powiedzieć: „Temu mogę powierzyć Siebie Samego, nie muszę być powściągliwy, jeśli o niego chodzi. Mogę powierzyć mu swoje tajemnice, mogę otworzyć przed nim Moje rzeczy ukryte, mogę zaufać mu błogosławieństwem, mocą, obszarem służby, użytecznością; Wiem bardzo dobrze, że ego tutaj nie wkroczy; jest bezpieczny”. Kto z nas może to powiedzieć o sobie? Ja nie mogę i nie sądzę, abyście wy mogli.
Do czego to jednak prowadzi? Czy nie jest to przedmiotem naszej głębokiej troski przed Bogiem, aby On mógł oddać nam Siebie, abyśmy mogli więcej przysłużyć się Jego chwale, być bardziej używani przez Niego. Czy nie jest to przedmiotem waszej troski? Czy wy, wraz ze mną, nie pragniecie przede wszystkim tego, że Pan powinien móc być z nami, aby uczynił nas błogosławieństwem, używał nas i otwierał drogi przed nami, a nie był zmuszony mówić przez cały czas: „Muszę się opanować, oni biorą sprawy w swoje ręce, aby zyskać chwałę dla siebie. Stali się panami, zamiast być sługami”? Czy troszczysz się o to? Jeśli nie to, oczywiście, to słowo nie ma tu nic do ciebie, lecz jeśli tak to z pewnością jest to słowo dla naszych serc. W jaki sposób Pan odda Siebie? Wspaniałym przykładem jest Pan Jezus. On przyszedł, aby pokazać, ponieważ Bóg był z Nim. Takie było świadectwo apostołów: „…o Jezusie z Nazaretu, jak Bóg namaścił go Duchem Świętym i mocą, jak chodził, czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich opętanych przez diabła, bo Bóg był z nim” (Dz 10:38). Tego właśnie pragniemy w naszych sercach. Nie chcemy udziału, sławy, popularności, publiczności, nie, nie tego, lecz pragniemy właśnie, aby Bóg mógł odebrać chwałę i działał na Swój sposób. On zna przyczynę tej tajemnicy – szczere oko, czyste serce.
Ani przez chwilę nie kwestionuję waszych motywacji, nie mogę kwestionować nawet swoich motywacji, ponieważ znam je tylko z wierzchu. Moglibyście wszyscy powiedzieć: „Wszystko, czym jestem i co mam jest dla Pana; jest do Pana dyspozycji. Nie chcę mieć żadnych drugoplanowych zysków”. Wszyscy tak mamy, lecz jakże często to my sami jesteśmy naszym największym przeciwnikiem i nie chodzi mi tutaj o to, czego możecie być świadomi. Oczywiście, będziemy zmuszeni do stawiania czoła różnym rzeczom, które znamy, a które nas w tym obszarze życia spotykają. W miarę jak jesteśmy je w stanie rozeznać, konfrontujemy się z nimi całkiem poważnie, lecz wiem o tym, że „podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać? (Jer 17:9). „Podstępne” – tak naprawdę nie zawsze wiemy, co nas rzeczywiście motywuje do działania, a te motywacje dają o sobie znać czasami, jak tylko Pan popuści nam nieco cugle wolności i błogosławieństwa. Wtedy to zaczynamy być zadowoleni z siebie, zamiast być pokorni, złamanego serca, upadający przed Panem w uwielbieniu za to, że ktoś taki jak ja w ogóle mógł zastanawiać się, żeby być używanym przez Niego. Takie coś właśnie tam jest i dlatego mówię o obrzezaniu serca, o sięganiu tam w głąb wnętrza.
Przeciwieństwem do tej szczerości (koncentracji, skupienia, jednolitości) jest rozdwojenie, (dosł.: dividedness) a sami wiecie, jak często Pan Jezus, używał słowa „nie może” i jak często używał tego zwrotu, który jest również w naszym fragmencie: „Nikt nie robi tego bądź tamtego”. „… nikt nie wlewa wina młodego do starych bukłaków” (Mt 9:17), „A nikt nie wstawia w starą szatę łaty z sukna nowego” (Mt 9:16) – nikt nie robi równocześnie dwóch przeciwnych rzeczy: „Nie możecie Bogu służyć i mamonie” (Mt 6:24). „kto się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim” (Łu 14:33). Te „niemożności” dotykają dokładnie istoty sprawy – tam, gdzie chodzi o Pana, nie może być mowy o żadnym rozdwojeniu, może być tylko Jeden. Pycha i zazdrość są przejawami prywaty. Gdy Dawid wrócił, zabiwszy Goliata, kobiety śpiewały: „Saul zabił tysiąc, a Dawid swoje dziesięć tysięcy” (1Sam 18:7). Saul powiedział na to: „Przypisały Dawidowi dziesięć tysięcy, a mnie przypisały tylko tysiąc.… Od tego dnia i nadal spoglądał Saul na Dawida z zazdrością”. Spoglądał na niego złym okiem. Był zazdrosny i ja myślę, że to właśnie szczere oko Dawida było jego cechą charakteru jego życia.
Istota tego organu wzroku
Oko jest organem wzroku, widzenia, a oko i ciało, o których tu mowa, nie mogą być interpretowane w sposób naturalny. Pan nie mówi tutaj literalnie o oku i o fizycznym ciele. Mówi, posługując się symbolami, jak to zawsze ma miejsce w Ewangeliach. To oko i to ciało mają tutaj symboliczne znaczenie. Jeśli prześledzisz resztę Nowego Testamentu to zobaczysz, że serce jest duchowym okiem człowieka, a ciało jest osobistą jego obecnością w dowolnym miejscu. Jeśli więc serce jest tym organem wzroku to chodzi tutaj o uczucia. Serce jest miejscem uczuć, miłości. Miłość staje się wspaniałym organem wzroku (widzenia), czymś co jest lampą obecności człowieka, co powoduje, że świeci on na tym świecie. Miłość, a nie nauczanie, anie nie to, co mamy, lecz to kim On jest: ucieleśnieniem Boskiej miłości. I tak zostaliśmy schwytani. Wszyscy zostajemy sprowadzeni wprost do tej ostatniej sprawy, bo czyż nie jest tak, że miłość jest w swej istocie na wyłączność? Prawdziwa miłość jest jedna, ma jeden obiekt, jedno zainteresowanie, jedną motywację. Trzeba robić mnóstwo innych rzeczy, lecz robione są tylko po to, aby usunąć je z drogi, a cel miłości przejmował wszystko.
Miłość jest na wyłączność, miłość jest skrajnie bezinteresowna. Ach, Boże, zmiłuj się nad nami, ponieważ nasza miłość tak często jest zupełnie inna. Wydaje nam się, że to jest miłość, lecz jest spora dawka samolubstwa/egoizmu w tym, co nazywamy miłością, sporo przyciągania ku sobie, co potrafi doprowadzić nawet do tego, że obiekt naszej miłości, naszej wyznawanej miłości, służy naszym własnym celom. Jest to współcześnie tragedia tego świata – tragedia małżeńskiego życia. Nazywa się to miłością, lecz co to jest? Jest to służenie egoistycznym celom człowieka. Niemniej prawdziwa miłość „nie szuka swego” (1Kor 13:5) mówi apostoł, lecz jest skrajnie bezinteresowna, a kiedy tak jest, świecimy. Ludzie dzięki naszej obecności mogą zobaczyć Boga, zobaczyć Chrystusa, zobaczyć mnóstwo rzeczy, być może wszystko to, co muszą zobaczyć, a to wszystko dlatego, że jesteśmy obecni wśród nich.
To nie dzięki nauczaniu, ani dzięki temu, co mamy, jesteśmy światłością, lecz jesteśmy nią. Pochodzi to ze szczerości oka, czystości serca i, powtórzę to ponownie na koniec, jest to jedyna podstawa tego, aby Pan powierzył nam Siebie Samego. Jeśli zwrócimy światło Pańskiej obecności na każdą sytuację, każdą sprawę i za każdym razem nie mówimy: „to jest całkiem dopuszczalne i nieszkodliwe”, ponieważ takie podejście jest negatywne. My jesteśmy pozytywni, pytamy: „Czy to przynosi chwałę Bogu?” To jest pozytywna strona, to jest szczere oko. Udziel nam go, Panie!
Edycja i wydanie: Golden Candlestick Trust.