Boży cel we wszystkim_02

Rozdział 2 – Syn

T. Austin-Sparks

„Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców w prorokach; ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas w Swym Synu” (Heb 1:1-2).

Pomimo tego, że bardzo dużo słyszeliśmy już o tym dokumencie, który nazywany jest „Listem do Hebrajczyków”, choć może nam się wydawać, że coś o nim wiemy i choć wiele terminów i zwrotów jest tak dobrze znana, jestem przekonany, że ogrom znaczenia tego listu nigdy nie został zrozumiany. Jest to dokument o wiele większej wagi, niż ktokolwiek z nas zdaje sobie z tego sprawę. Jakże bezgranicznie daleko sięga i jakże obszerny jest! W poczuciu jego nowego ogromu podejmuję ryzyko pokazania wam czegoś więcej.

Tak, jest to dokument, lecz gdyby nie zakończenie, nigdy nie wpadlibyśmy na to, że jest to list. Obejmuje on, jak wiecie, całe duchowe znaczenie poprzednich 4000 lat, jakie zawarte jest w Starym Testamencie. Idzie poza historię, poza wszelkie czasowe i ziemskie poruszenia i zdarzenia, systemy i procesy, zbiera to wszystko razem w jednym ogólnym temacie: dziedzictwie Bożego Syna.

Odpowiedź na problemy

Ten list rozwiązuje największe problemy jakie kiedykolwiek wprawiały w zakłopotanie ludzki umysł, czy niepokoiły ludzie serce; wszystkie problemy czasu i wieczności.

Czy jest to problem człowieka? On zawsze był problemem; zawsze nad jego głową wisiało pytanie: Kim jest? Czym jest? Dlaczego jest? Dokąd zmierza? Jakie jest jego przeznaczenie? Te pytania zajmowały i ćwiczyły umysł i serce odkąd istniał człowiek. Ten list podejmuje próbę odpowiedzi na te wszystkie pytania i rozwiązuje te wszystkie problemy; a odpowiedzą jest Jezus Chrystus! W liście problem i pytanie człowieka znajduje swoją odpowiedź w Osobie Syna Bożego.

Czy jest to pytanie i problem grzechu? Od najwcześniejszych czasów niepokoiło to i irytowało człowieka. Jakim problemem jest grzech i jaką kwestią! Jaką historię napisał grzech! Co grzech świata zrobił z tym światem! Ten list podejmuje próbę rozwiązania tego problemy i odpowiedzi na pytanie i robi to dokładnie w taki sam sposób. Cała sprawa zostaje podniesiona i rozwiązana, oczyszczona i rozwiązana, w Osobie Jezusa Chrystusa.

Czy jest to tajemnica cierpienia? Jakąż tajemnicą jest cierpienie, co za problem! Jakie pytanie wisi nad ludzkim cierpieniem! „Dlaczego?” I ponownie ten list podejmuje próbę stawienia czoła i rozwiązuje całe to pytanie o cierpienie, i po raz kolejny w tak samo precyzyjny sposób: w Osobie Jezusa Chrystusa. Koniec wszystkiego jest pewny, ustanowiony i zapieczętowany w Nim, a zwycięstwo nad cierpieniem znajduje się w Nim.

Czy problemem jest dziwne i trudne życie wierzących? Droga wierzącego jest dziwna i często trudna, pełna zamieszania, problemów, tajemnic. Czasami sprowadza nas bardzo nisko. Tak, życie wierzącego obfituje w tajemnice, pogmatwane przeciwności i trudności. Bardzo często pośród tego wszystkiego pojawia się pytanie: Dlaczego? Co to wszystko znaczy? Co Bóg chce przez to powiedzieć? Co Bóg chce w ten sposób osiągnąć? Dlaczego nie zmiótł tego wszystkiego i nie sprawi, żeby droga wierzącego była wolna od tych rzeczy? Dlaczego? Ten list podejmuje próbę odpowiedzi na te pytania i odpowiedź jest również tutaj, wyraźna i zdecydowana. Odpowiedź znajduje się w Osobie Jezusa Chrystusa.

Poruszenie tych kilku problemów pokazuje trochę z wielkości tego listu. Jeśli to, co powiedziałem, jest prawdą, to jest to dokument niezmiernej wagi.

Aby zrozumieć jakikolwiek fragment Bożego Słowa, dobrze jest po przeczytaniu i wypisaniu sobie tego, co mówi, stanąć z boku i zadać pytanie: Dlaczego zostało to napisane? Co miał nam myśli autor? Jaki był jego cel? Musiał zaczynać, mając jakieś bardzo wyraźnie zdefiniowane zamiary. Musiał mieć coś bardzo konkretnego na myśli, co doprowadziło do napisania. Nie siadł i nie spisał czegoś, co po prostu wychodziło mu z głowy czy wydostawało się z pióra. Miał jakiś cel; wiedział, co chce wyłożyć i czym się zająć. Może używał wielu słów, metafor i porównań, a czegoś nie. Czasami zaczynając odchodził od tematu (jak często robił to Paweł), po czym ponownie wraca do swego pierwotnego zamiaru, pierwszej myśli i celu. Co było w umyśle i w sercu autora, co chciał przekazać?

Nieskończona Wielkość Chrystusa

Jeśli po uważnym przeczytaniu listu i zebraniu jego zawartości staniesz z boku i zadasz to pytanie (ktokolwiek go napisał, tego nie wiem, być może wcale nie mieliśmy tego wiedzieć; to nie ma znaczenia): „Co autor miał na myśli?” odpowiedź wydaje się oczywista. Człowiek, który usiadł, aby napisać ten list chciał, zamierzał tylko jedno: pokazać swoim czytelnikom nieskończoną wielkość Jezusa Chrystusa; a czyniąc to, starać się przekonać ich o tym, jak ogromne mają w Nim dziedzictwo.

Może się okazać, że, dopóki nie rozpoznamy wielkości Tego, który nam je daje, nigdy nie docenimy naszego dziedzictwa. Mówiąc inaczej: rzeczywiście rozpoznać i zrozumieć wielkość Dawcy to zobaczyć, jak wielki musi być dar. I właśnie to znajdujemy tutaj. Znajdujemy tutaj wszystkie starotestamentowe historie, jakże wiele ich znajduje się w tym liście! Jest jak wielki motek nici, o ogromnej ilości końców, które same nie mają końca. Przeczytaj i zwróć uwagę na to, jak ogromna ilość tematów jest poruszana. Jaka różnorodność spraw sięgających do Starego Testamentu, znajduje się w tym liście! Wszystkie te nici spotykają się, są sprowadzone razem i znajdują swoje zakończenie w Jezusie Chrystusie. Nie jest to coś drobnego.

Tak więc, otwórz ten list i zacznij czytać. Pierwszym ogólnym ruchem, który obejmuje wszystko co dalej, jest prezentacja Syna. Nawet jeśli w tych rozważaniach nie ruszymy dalej, poza to – a nawet tutaj w niewielkim stopniu – jeśli doprowadzi to do tego, że będziemy lepiej rozumieć naszego Pana, już to będzie osiągnięciem wspaniałego celu.

Smutne jest to, że wielu chrześcijan cierpi, ponieważ ich Pan jest zbyt mały. Jest zbyt mały na ich problemy; jest zbyt mały na ich naturę, jest zbyt mały na ich grzechy. Oczywiście, mogę tego nie przyznać w teorii, lecz do tego się to sprowadza – że w tak wielu sprawach, nasz Pan nie wystarcza. Nie jest adekwatny, nie jest wystarczająco wielki. Jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy właśnie dlatego. Gdyby tylko mogła do nas dotrzeć moc i oświecenie Ducha Świętego, gdybyśmy mogli w nowy i odpowiedni sposób zrozumieć wielkość Chrystusa to nie byłoby miejsca na wiele rzeczy. Byłaby otucha, nadzieja, uwolnienie, ratunek; byłoby zwycięstwo. Oby Pan to uczynił.

Syn Boży

Spójrzmy teraz na ten pierwszy wielki ruch: prezentację Syna. Dowiadujemy się tutaj co najmniej o ośmiu rzeczach, o których mówi się tutaj o Nim. Po pierwsze: On jest Synem Bożym. Oczywiście, akceptujemy to w naszej chrześcijańskiej doktrynie i naszym kredo, lecz wszystko, co następuje dalej – to wszystko, co ma być nasze, wszystko, co ma być skutkiem – wynika właśnie z tego faktu, że Ten, które tego wszystkiego udzielił, jest Własnym Synem Boga. Wstępne słowa mówią nam: „Bóg przemówił w Swym Synu”. W czasach minionych, używał sług, aniołów. Oni nie mogli tego dokonać i nagle przestali; ta nić została puszczona wolno. Bóg powiedział: „Poślę Mojego Syna”. Pamiętacie przypowieść Syna o tym, że Bóg posłał „sługi”, lecz oni nie wykonali zadania. „Poślę Syna Mego umiłowanego” (Łu 20:13). I, niech będzie błogosławiony Bóg. Syn Boży (jak mówi ten list i jak wierzymy) wykonał to, czego ci wszyscy słudzy razem wzięci nigdy nie byli w stanie wykonać. Widzimy, jak wielką rzeczą jest być nazwanym synem, że jest to centrum tego „kim jest Bóg”, i że rzeczywiście jest to „rzecz główna” w opisie tego, kim jest Bóg.

Dziedzic wszystkiego

Którego wyznaczył na dziedzica wszystkiego”. Ten syn został wyznaczony przez Boga na „dziedzica wszystkiego”; dziedzictwo wszystkiego, co Bóg kiedykolwiek uczynił i zamierzył zostało zabezpieczone przez Boga Ojca w sposób nieodwołalny w Jego Syn. W ósmym rozdziale 1 Księgi Królewskiej znajduje się zapis sprowadzenia skrzyni przymierza Pańskiego z Syjonu do świątyni. Być może zauważyłeś, że w 8 wersie pojawia się alternatywne tłumaczenie małego zwrotu o drążkach. W jednym z tłumaczeń jest: „drążki były tak długie, że ich końce widać było ze świątyni z przedniej strony miejsca najświętszego, nie było ich jednak widać z zewnątrz” (1Krl 8:8). Lecz inne tłumaczenie mówi: „I wyciągnęli drążki tak, że ich końce widać było…” – co oznacza, że wyciągnęli z arki te drążki, na których ją niesiono przez całą drogę i postawiono je w rogu: „Koniec z wami, nie potrzebujemy was już nigdy więcej; Arka dotarła na miejsce odpoczynku, nie będzie już żadnej podróży”.

List do Hebrajczyków (tak zwany) widzi ostatecznie Jezusa, Arkę Przymierza, w odpocznieniu w świętym sanktuarium, drążki są wyciągnięte; doszliśmy już do końca. Bóg doszedł do Swego końca; wszystko jest zabezpieczone. Nie ma już dalszej drogi, nie ma pytań, jak to się skończy, podróż ma swój koniec w Nim. Wszystko jest zabezpieczone w Nim. Tak tutaj jest powiedziane, Bóg osiągną Swój koniec, doszedł do Swego odpocznienia w Swoim Synu; ponieważ Jego Syn jest zaprzysięgłym, nieskazitelnym Dziedzicem wszystkiego i będzie miał wszystko. To wszystko jest zabezpieczone w Nim.

Pełna i ostateczna mowa Boga

Bóg, który mówił poprzednio w taki czy inny sposób, taką częścią czy inną, przez tego czy innego człowieka, we fragmentach, nic doskonałe, na końcu przemówił. Nie ma nic ponadto, to jest Boża ostateczna przemowa; końcowa mowa Bożego Syna. Ta ostateczna mowa Boga. Nie jest to coś, co mówi Syn, nie coś co Jezus powiedział, gdy był na ziemi – choć oczywiście jest to prawdą. To z czym mamy tutaj do czynienia to jest Syn Sam w Sobie, w Jego własnej Osobie, taki jak On jest, to końcowa mowa Boga. Bóg w ostateczny sposób pokazał Swą myśl w Swoim Synu. Słyszeć Syna to coś znacznie więcej niż słyszeć to, co On mówi.

Gdy słuchamy jakiegoś mówcy, docierający do nas głos jest sumą sporej ilości czynników. Jesteśmy uzależnieni od powietrza, ze wszystkimi jego wibracjami fal dźwiękowych; jesteśmy zależni od cudownego organu jakim jest słuch, z tysiącem tajemniczych małych komórek, jesteśmy zależni od nerwów przenoszących sygnały z ucha do mózgu i tak dalej. Dzięki sumie tych wszystkich cudownych rzeczy w ogóle możemy słyszeć dźwięki. Takie jest znaczenie Chrystusa, jako ostatecznej mowy Boga. Słyszysz Jego powiedzenia i wypowiedzi, a jednak nie słyszysz Jego w ten sposób, Słyszeć Go oznacza, że Chrystus zapisuje Swój wpływ i Swoje znaczenie w samej twojej istocie. Tak więc Bóg mówi i, dzięki Bogu, wielu tak usłyszało.

Narzędzie i wzór całego stworzenia

On więc był narzędziem stworzenia – przez Niego stworzone zostały wieki – i On był wzorem dla stworzenia – ponieważ właśnie zadaniu jasnego wyłożenia tego, poświęcił się autor listu. Bóg stworzył wszystko przez Swego Syna, a robiąc tak, uczynił Syna wzorem dla całego stworzenia. Nie tworzył niczego w jakiś oderwany obiektywny sposób, lecz tworzył wszystko nadając wszystkiemu treść Chrystusa.

Często mówiliśmy o tym, lecz być może nie uchwyciliśmy tego, ponieważ jest to rzecz zbyt głęboka, że gdybyśmy mogli odczytać przy pomocy naszych oświeconych duchowych oczu cały wszechświat stworzenia, powinniśmy móc zobaczyć we wszystkim ślad Chrystusa. Powinniśmy dostrzec coś, co możemy znaleźć w duchowy sposób w Chrystusie. Jest to za dużo dla nas, lecz Słowo Boże wyraźnie stwierdza, że był On nie tylko narzędziem i agentem stworzenia, lecz, że był również wzorem stworzenia. Znaczy to, że całe stworzenie, gdy już zostanie odkupione, przyjmie swój charakter od Chrystusa, ponieważ On „napełni wszystko” (Ef 4:10). On doprowadzi wszystko do pełni.

Obraz Boga i tego, który podtrzymuje wszystko

Dalej czytamy, że, On jest wyrazem i objawieniem Boga Samego – „odbiciem Jego istoty”, mówi; sama esencja Bożej istoty. To jest Syn. To zbyt wiele dla nas – całkowicie poza nami. Moglibyśmy sądzić, że to z pewnością musi być koniec. Lecz nie!

Oto tutaj czytamy: „On podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy”. To jest nasz Jezus Chrystus, który: „podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy”. Ten Jezus podtrzymuje i utrzymuje wszystko po prostu słowem Swej mocy. Paweł ujmuje to w inny sposób: „wszystko w Nim ma swoje istnienie” (Kol 1:17). On jest Synem Bożym, który integruje, podtrzymuje, wspiera i niesie wszystko. Ach, gdyby w naszym małym życiu było więcej wiedzy o słowie Jego mocy. Nie próbuję tutaj naciągać czy wyolbrzymiać. Bóg wie, że jest to sprawdzian wiary na tyle wielki, że leży u istoty całej tej sprawy.

Oczyszczenie z grzechów

A teraz, ten Jeden, ten potężny, majestatyczny, pełen chwały, cudowny Syn „dokonał oczyszczenia z grzechów”. „dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach”. „Dokonał oczyszczenia z grzechów”. No, tak, jeśli dokonał tego Ten Jeden, z pewnością jest to podstawa do silnego przekonania, grunt pewny; z pewnością zaczyna to nadawać nowego i większego znaczenia naszemu zbawieniu! Gdyby zrobił to ktoś mniejszy, moglibyśmy mieć wątpliwości i pytania, lecz ci wszyscy pomniejsi próbowali to zrobić i zawiedli. Przez te wszystkie stulecia, mniejsi (arcykapłani) byli pochłonięci sprawą oczyszczanie z grzechów i nie zakończyli dzieła. Wtedy przyszedł Ten Jeden: Bóg, w Osobie Swego Syna, w każdym nieskończonym tego czynu znaczeniu, wielkości; przyszedł. Czy mogę tak powiedzieć? On „uporał” się z problemem grzechu, a jest to oczyszczenie; i tu czytamy „dokonał oczyszczenia”! Zostało to dokonane, ponieważ dokonał tego Bóg Wszechmogący przez Swego Syna. Nie zaskakuje więc nas to, że autor mówi o „tak wielkim zbawieniu” (Heb 2:3). Czerpie tą wielkość z wielkości Samego Zbawiciela. Przyszedł Pośrednik, „dokonał oczyszczenia z grzechów” i „zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach”.

„Uczynił doskonałym”

W końcu, jak się okazuje to On jest Tym, który doszedł do końca drogi wyznaczonej przez Boga człowiekowi. Bóg ułożył człowiekowi drogę, po której ma podróżować – drogę do całkowitej doskonałości. Adam nie nie był doskonały; został stworzony z możliwością doskonalenia i rozwoju. Bóg postawił Adama na tej drodze do znacznie większej pełni, lecz ten nie zaszedł daleko; zaniżył standardy, zwrócił z drogi. Bóg ułożył tą drogę dla człowieka. Przez stulecia, wielu z tych, którzy wchodzili na nią, schodziło w dół, schodziło z tej drogi, choć niektórzy doszli tak daleko, jak mogli. Nic nie było doskonałe, ani udoskonalone przez innych. Zakończenie tego listu wskazuje: „Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, …. ponieważ Bóg przewidział ze względu na nas coś lepszego, mianowicie, aby oni nie osiągnęli celu bez nas” (Heb 11:13, 40).

Oto Ten, który doszedł do końca tej drogi, który „uczynił doskonałym”; czytamy, że „uczynił doskonałym przez cierpienie”. On doszedł do końca. On osiągnął koniec tej drogi duchowego doskonalenia. Muszę zatrzymać się, aby wyjaśnić znaczenie „doskonalenie/perfekcja”. Często, używając tego wyrazu, ograniczamy jego znaczenie. Mówimy: „Ach, nie jestem doskonały, nie spodziewaj się doskonałości po mnie!” Pokazuje to na ograniczone znaczenie tego wyrazu. Tak naprawdę oznacza on wtedy: „kompletny, pełny, zupełny; ukończony”, „obfity, całkowity, pełen”, czyli wszystko jest na swoim właściwym miejscu i niczego nie brakuje. Takie jest jego znaczenie w tym kontekście. On osiągnął koniec tej drogi doskonałości, a co więcej zrobił to jako reprezentant.

Wierzę, że musimy na nowo zrozumieć duchową pielgrzymkę Pana Jezusa. Wydaje nam się, że skoro były Synem Bożym i był tym, kim był, to Jego droga była mniej uciążliwa od naszej. Miał pewne moce, którymi my nie dysponujemy. Miał naturę, której my nie posiadamy. Nie jesteśmy w stanie pojąć tajemnicy Tego, który był poddany próbom, trudnościom, przeciwnościom i był sprawdzany aż do punktu złamania, w którym konieczna była interwencja niebios. Był sprowadzany do tego miejsce wielokrotnie, więcej niż jeden raz – do miejsca, poza które nawet On nie poszedłby dalej, gdyby niebo nie interweniowało i aniołowie nie usłużyli Mu. Mówisz: nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Lecz, przeżyłeś. Choć może nie widziałeś aniołów zstępujących, aby ci pomóc, lecz nie ma takiego wierzącego, który przeszedłby tą drogą, który przeszedł jakikolwiek dystans i nie wiedział w swoim sercu: „Gdyby nie Bóg Niebios, nie byłbym dziś tutaj”. Osobiście mogę zaświadczyć, że nie jeden raz konieczna była interwencja niebios, aby obronić mnie przed poddaniem się. Lecz to, co jest prawdą o nas samych o wiele bardziej jest prawdą o Nim. Nie rozumiemy tej tajemnicy, lecz Jego duchowa podróż usłana była o wiele głębszymi sprawdzianami i próbami, niż wszystko, cokolwiek ty czy ja przeżyliśmy bądź jeszcze przeżyjemy. Tak, „we wszystkim podobny do nas”, to prawda, lecz w Jego przypadku ze znacznie większą intensywnością, niż u nas. Przez to wszystko został doprowadzony do doskonałości – „stał się doskonały”. „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego” (Heb 5:8,9), „wiecznym odkupieniem” (Heb 9:12).

On osiągnął koniec drogi doskonałości dla nas. On jest również gwarantem tego, że Bóg może zrobić to w nas! Aż do tego miejsca. On jest jak „akt własności” naszej wiary; gwarancją i pewnością tego, że Bóg mając Jego tam, może tam zabrać każdego. Może tam na końcu zabrać tam ciebie i mnie. On może wykonać Swoją doskonałą pracę w nas.

Wracam do tego, co powiedziałem wcześniej. Wszyscy potrzebujemy większego zrozumienia i docenienia tego, jak wielki jest nasz Chrystus. Dopóki to się nie stanie, nasza wiara nie będzie w stanie przetrwać prób. Gdy dotrzesz do końca tego listu, odkrywasz, że wszystko zostaje sprowadzone do jednego: sprawy wiary – wyścigu wiary, marszu wiary, życia wiary. Wszystko zmierza ku tej jednej sprawie wiary, a Duch Święty, w Jego mądrości, kładzie głęboki i trwały fundament dla wiary, przedstawiając nam w tak cudowny sposób Zbawiciela, który przeszedł w całości drogę wiary. Jeśli naprawdę zobaczymy Jego wielkość, będzie to potężnym pobudzeniem dla wiary, zachętą do tego, aby „biec wytrwale w tym biegu, który jest przed nami”.

Oby Pan otworzył nasze oczy na tego Syna, na Jego wielkość i cudowny ogrom!

Boży cel we wszystkim_03

[Głosów: 0   Average: 0/5]

pzaremba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *