Boży cel we wszystkim_3

T. Austin-Sparks

Rozdział 3 Ten Cel

Pierwszym wyrazem, od którego zaczyna się List od Hebrajczyków jest „Bóg”. Po raz trzeci, w swych doniosłych chwilach, cała boska odsłona zwarta w Biblii, od początku do końca, wskazuje na swoje pochodzenie i źródło w Bogu.

Biblia zaczyna się słowami „Na początku Bóg…” Wtedy na widoku było stworzenie całego świata. Następna ogromna interwencja w historię świata miała miejscy, gdy nastąpiło wcielenie Bożego Syna, co miało na celu wykonanie wszystkich wspaniałych celów odkupienia i wtedy ponownie mamy to samo: „Na początku był …. Bóg” (J 1:1). A tutaj, w miarę postępu objawienia, znowu możemy dostrzegać naturę i znaczenie tego objawienia, gdy po raz kolejny czytamy: „Bóg dawnymi wiekami…. w końcu…” – Bóg. Oznacza to, oczywiście, przede wszystkim, że na wszystko należy patrzeć z Bożej strony, z Bożego punktu widzenia. Chodzi o to, że musimy rozumieć, co Bóg miał na myśli i jaki był Boży cel, oraz zamiar, co było w umyśle Bożym. Dopóki nie zajmiemy Jego pozycji, nie staniemy koło Niego i nie będziemy patrzeć na wszystko z Bożej strony, nic z tego nie będziemy w stanie zrozumieć.

1. Boży cel

Oczywiście Biblia odsłania i odkrywa to, co jest w Bożym zamyśle od początku. Jeśli chodzi o List do Hebrajczyków już wskazaliśmy na coś z ogromu jego zawartości; trzeba zacząć od tego, że odkrycie duchowego tła całego okresu działania łaski Bożej aż do Chrystusa, i pokazuje nam, co leży za tymi sposobami, których Bóg używał przez stulecia. Ten List zdejmuje zasłonę i pokazuje nam duchowe znaczenie tego, duchową interpretację, duchowe tło wszystkiego, co jest w Starym Testamencie, a nie jest to coś drobnego. Idzie jednak dalej, aby pokazać, że całe to duchowe znaczenie jest dziedzictwem ludzi w obecnym okresie działania łaski.

Gdy bierzemy do ręki ten list i zaczynamy czytać pierwsze zdanie, znajdujemy się wobec czegoś, co jest myślą Bożą od samego początku, zamiarem Bożym wyrażenia Siebie. Jest to bardzo głęboka myśl: Bóg, w całej Swojej samowystarczalności, samodzielnym istnieniu, całkowitej pełni Siebie i niezależności, postanowił, że On Sam znajdzie sposób wyrażenia Siebie w stworzonym Wszechświecie; że On wyjdzie ze Swego ukrytego, odległego miejsca, gdzie Go nie widać i gdzie nie jest znany, i nie tylko pokaże Siebie, lecz pokaże siebie w uczynkach Swych rąk; rozpocznie potężną działalność stwórczą, której skutkiem będzie wspaniały system, mający swój porządek zwany Człowiekiem w centrum, w którym On powinien być pokazany. Powinien być jakiś „obraz wyrażający” Go.

Ten „obraz” jest wyrazem, reprezentacją, ustanowieniem czegoś w pewnej konkretnej formie. Na początku Bóg zdecydował i postanowił, że On wyrazi Siebie samego, i że ten sposób wyrazu będzie przede wszystkim wyrazem Jego charakteru – tego czym On jest w istocie Swej natury. Biblia, od samego początku do końca, zawiera postępującą i stale rozwijającą się demonstrację tego, jaki jest Bóg w Swej naturze i Swym charakterze. Idzie do przodu, aż do tego momentu, gdy dochodzi do Syna, a nadrzędną i dominującą cechą jest to, że „Bóg jest miłością” (1J 4:8, 16). Ma wiele innych cech: jest sprawiedliwością, jest prawdą, jest wszystkim, co jest dobre.

Lecz zatrzymajmy się na chwilę przy tym: na początku Bóg zamierzył wyrazić Siebie Samego i to wyrazić Siebie pod względem istoty Swojej natury i charakteru. Na końcu, gdy już osiągnie Swój cel, stworzony przez Niego Wszechświat będzie wyrazem tego, kim On jest. Takie jest głębokie znaczenie pierwszych zdań tego listu i w tym świetle powinniśmy go czytać.

Wtedy zaplanował wyrazić Siebie w Swych boskich możliwościach. Rozumiem przez to, że chciał pokazać Siebie w Swej boskiej mądrości, Swym boskim rozumie, boskiej wiedzy, oraz boskiej mocy i energii, a także Swym boskim wytrwaniu, niezawodności, wieczności. To są cechy przynależne do Boga, które stanowią o Jego możliwościach. To właśnie te atrybuty Bóg postanowił wyrazić – wszystko stworzył w celu wyrażenia ich.

Lecz, cały ten charakter – natura i możliwości Boga, w mądrości, poznaniu, rozumie, mocy i energii, wytrwałości i niezawodności – cała istota esencji Bożej jest we wszystkim duchowa. Jest to coś innego niż to, co my rozumiemy jako rozum, co rozumiemy jako moc, co rozumiemy jako energię i co rozumiemy jako mądrość. Jest to duchowe, ponieważ Bóg jest duchem; jest to istota Jego natury i wszystko co do Niego należy i emanuje z Niego jest duchowe. Jest zupełnie innego rodzaju i porządku niż wszystko co my znamy.

Leży to u podstaw wszystkiego i z tym mamy tutaj do czynienia.

2. Cel podjęty w Synu Bożym

Po drugie: widzimy tutaj, że cel jest całkowicie podjęty w Synu Bożym i przez Niego. Ten wspaniały cel wyrażenia Bożego charakteru i możliwości, wypełnienie wszystkiego Nim Samym i doprowadzenie do tego, że cały stworzony Wszechświat będzie reprezentował Jego Samego na dwa sposoby: wszystko jest zebrane w Osobie Jego Syna i przez Jego Syna. Oto mamy to tutaj: dowiadujemy się, że Syn jest Jego „odblaskiem”, jest Jego „żywym obrazem”. W Synu Bożym dotykamy charakteru, który jest różny, dotykamy duchowego charakteru. (Jak zostało to już wyraźnie powiedziane, że jest coś tajemniczego w tym, co Bóg robi z człowieka. Na zewnątrz możesz sądzić, że znasz go, lecz gdy Bóg dostaje się do środka, nie znasz go, jest tajemnicą, jest problemem dla tego świata – i rzeczywiście chrześcijanie powinni być problemem, którego mądrość tego świata nie może rozwiązać. Jeśli nie jesteś problemem dla tego świata to powinieneś zadać sobie poważne pytania co do tego, czy Bóg jest wewnątrz.) Niemniej, oto we wcielonym Bożym Synu, odkrywamy charakter, który jest inny i w swej istocie jest duchowy.

Wtedy odkrywasz, że możliwości są inne. Że jest pewna mądrość, która jest zupełnie inna, czego świat nie może zrozumieć, a w rzeczywistości całkowicie błędnie ją rozumie i błędnie interpretuje; jest mądrość dotyczące Jezusa Chrystusa, która całkowicie przerasta wszelkie ludzkie próby wyjaśnienia. Oto mamy do czynienia energią i mocą, które są zupełnie inne. We wszystkim On przerasta wszystko. Tak, człowiek może zajść do pewnego miejsca, zrobić pewne rzeczy, lecz Syn Boży przyszedł przede wszystkim po to, aby sprawy poszły poza ludzkie możliwości, a następnie interweniować. Oto jest Łazarz, jak i wiele innych sytuacji w życiu Syna. Oto człowiek, który urodził się niewidomy, otrzymał wzrok. Coś spoza ludzkich możliwości. To nie jest uzdrowienie, ani jakaś naprawa; to jest stworzenie. To jest moc i energia, które są inne. Widzimy to ponownie w Jego słowach. Pytali przecież: „Skąd ma tą mądrość?” (Mt 13:54, 56). Przyjrzyj się wszystkim pytaniom jakie padają w Ewangeliach i jakie Ewangelie sugerują. Przypatrz się, jak bardzo ten Człowiek jest ponad tym wszystkim. Oto jest Bóg, który jest tutaj. Wszystko to razem jest zebrane w Nim, w Jego Osobie.

Widzimy to ponownie w odkupieniu, co było powodem Jego wcielenia: aby odkupić cel, jaki Bóg miał dla stworzenia, nie tylko dla człowieka. Paweł mówi nam całkiem wyraźnie w Liście do Rzymian, że samo stworzenie zostanie odkupione z niewoli skażenia. Odkupienie człowieka, odkupienie Ziemi, lecz jeszcze więcej – odkupienie Wszechświata. Odkupienie czego? Odkupienie tego Bożego zamiaru, aby wyrażać Siebie w tym wszystkim i dać poznać Siebie. Następnie zostaje zabrany do chwały.

Bardzo silnie podkreślane jest uwielbienie Pana Jezusa na zakończenie Jego ziemskiej pracy, co wskazuje na to, że w Nim Bóg osiągnął Swój cel, Bóg wypełnił Swój cel i człowiek został udoskonalony, Bóg został objawiony. Trzymam się blisko treści tego Listu do Hebrajczyków, który pokazuje Człowieka w chwale, widzianego na Górze Przemienienia i widzianego w szczelinie nieba przez męczennika Szczepana i jest widziany w Duchu przez wielu innych; Tego, który jest po prawicy Majestatu w Niebie, jako zabezpieczenie, akt własności Bożego odwiecznego celu, aby wyrazić Siebie – Swego charakter i Swych możliwości. Stąd można zobaczyć jak głębokie to jest i jak trudno jest to pojąć i opisać w krótkim czasie.

3. Cel zebrany w człowieku

Jest jeszcze trzeci ruch. Pierwszym ruchem jest: „Bóg”, drugim ruchem jest „Syn”, a trzeci ruch widzimy w celu podjętym w człowieku. „Kimże jest człowiek” – pada pytanie – „że o nim pamiętasz?” (2:6). Inne tłumaczenie oddaje to tak: „Kim jest człowiek, że masz go w umyśle? Kim jest człowiek, że musisz o nim wspominać?” Autor idzie dalej i odpowiada, najpierw obszernie i w sposób ogólny w liczbie mnogiej, a następnie sprowadzając to do człowieka – Tego Człowieka – w liczbie pojedynczej, jako reprezentanta.

Jednak istotą całości jest to, że cały cel Boży został zebrany w relacji do człowieka, a żeby zapewnić, że to ponownie nie zawiedzie, aby być pewnym, że nie dojdzie po raz drugi do takiej tragedii, jak za pierwszym razem, aby dopilnować, że tym razem zostanie to zrealizowane, Bóg wybiera ciało (jak wiemy z listów Pawła) tutaj pośród ludzkości. Jest to wybrane ciało wśród ludzi, wybranych, powołanych, przeznaczonych, aby byli Bożym ludzkim strażnikiem Jego celu.

Mówisz: a gdzie w Liście do Hebrajczyków znalazłeś to? Właśnie ta prawda i ta myśl są tutaj we wszystkim, co mówi o rozstrzygającym dziele, które Syn wykonał dla człowieka. Oto mamy tuta do czynienia z czymś, co jest zakończone – „jedna ofiara na zawsze” – nie więcej. Jest to koniec podróży, zasłona została zdjęta, pokój osiągnięty, dotarto do pokoju: jest to zapewnione i zabezpieczone w Nim. Lecz, gdy czytasz dalej, odkrywasz, że w Nim pojawia się rodzina. Autor wprowadza kilka cytatów z Pisma (2:11-13):

….z tego powodu nie wstydzi się nazywać ich braćmi, mówiąc: Będę opowiadał imię twoje braciom moim, będę cię chwalił pośród zgromadzenia;

Otom Ja i dzieci, które dał mi Bóg. …

Pojawia się rodzina. Jest to rodzina wybrana, chroniona przez Boga. Może być zaczynem Wszechświata. Przez Swego sługę, Pawła (nie mówię, że Paweł napisał ten list), Bóg całkiem wyraźnie objawił, że drugi raz nie podejmuje ryzyka (zniszczenia – przyp.tłum.) drugiego stworzenia. Ach, obyśmy zrozumieli, co jest gruntem naszego bezpieczeństwa w Chrystusie! Oto jest to tutaj. Celem jest zapewnić, zapewnić w Reprezentancie (Wszechświata) w Niebie i zagwarantować to w tym, który jest nazwany „wybranym”.

Oczywiście, powinniśmy się zwrócić do innych miejsc Pisma, gdzie ten wyraz się pojawia. Na przykład mówiąc o wielkim zwiedzeniu, które przyjdzie na ziemię w dniach ostatecznych, Pan powiedział, że „o ile to możliwe zwieść i wybranych” (M 24:24). „O ile to możliwe”! Dlaczego tak to ujął? Ja nie wiem, którzy to są „wybrani”, lecz oczywiście jest jakiś „wybrany”, którego nie można zwieść. Na końcu, będzie grupa ludzi, którzy przeszli przez wszelkie zwiedzenia i wszystkie oszustwa nietknięci, niezwiedzeni. W całym tym tłumie ludzi żyjących na końcu czasów, będą tacy, którzy przejdą duchowo przez Babilon, Sodomę i Gomorę a ich szaty nie zostaną zanieczyszczone. Pozostali wolni od zwiedzenia: są tymi „wybranymi”.

Trzeci ruch to cudowne poruszenie, w którym wspaniały cel Boży jest realizowany tak, aby wyrazić Siebie przez przemienionego człowieka, a następnie wewnątrz człowieka, to jest „wybranego”. Jest to jeden z Bożych sposobów zagwarantowania sprawy.

Ta część Listu do Hebrajczyków ma dla nas ogromną wartość. Powiedzieliśmy, że Bóg w Swym charakterze i Bóg w Swych możliwościach duchowej mądrości, duchowej wiedzy, duchowego zrozumienia, duchowej mocy i duchowej energii zdecydował się na wyrażenie Siebie. Teraz, w tym liście, odkrywasz, że duża jego część dotyczy wykonania owego celu przez Boga w wierzących. Co Bóg chce zrobić z tobą, ze mną i ze Swymi ludźmi? Co to wszystko znaczy? O co w tym chodzi? Niech będzie to całkiem wyraźne i jasno postawione. Jakie są twoje wyobrażenia o tym, co Bóg robi i co chce robić na tym świecie? Czy myślisz, że Bóg chce ustanowić Centra Chrześcijańskich Społeczności? Czy myślisz, że Bóg chce tworzyć kościoły? Czy wydaje ci się, że Bóg chce Stowarzyszeń Misyjnych? Czy sądzisz, że Bóg chce cokolwiek z tych rzeczy, które tak powszechnie składają się na chrześcijaństwo, które znamy? Czego Bóg chce? Za czym On stoi?

Bez względu na to czy to będzie przez społeczności, czy kościoły, bądź jakąś agencję, którą będzie mógł zaadoptować, jeśli nie stworzyć, Bóg chce jednego: wyrażenia na tym Wszechświecie Siebie w Jezusie Chrystusie. Twój kościół się nie liczy, jeśli tego nie ma! Twoja społeczność nie liczy się, jeśli tego nie ma. Wasze instytucje i organizacje nie mają boskiego znaczenia dopóki nie nie odnoszą takiego skutku – wyrażania Chrystusa w tym Wszechświecie.

Najpierw to, co najważniejsze. Nie jest Bożym zamiarem ustanawianie organizacji, braterstwa czy ruchu. Boga interesuje wyłącznie jedno i nie jest to coś religijnego, nie jest to coś, co można zobaczyć w materialnej i tymczasowej postaci; to przychodzi później. Nic nie stanie się duchowe dlatego, że stworzymy coś najbardziej ozdobne, najpiękniejsze, najbardziej estetyczne i wspaniałe, jak tylko możemy. W ten sposób nie zrobimy niczego duchowego. Jeśli coś jest duchowe to jest piękne samo w sobie; nie będzie to tandetne, niecne, niechlujne czy niedbałe. Duchowość kształtuje porządek, zmierza do piękna, dokładności, kieruje się ku wszystkiemu co zewnętrzne, lecz, zapiszcie to sobie, Bóg zaczyna od wewnątrz. Te wszystkie rzeczy są po prostu, powiem to, produktami ubocznymi. Wyjaśnieniem istnienia wszystkich społeczności i kościołów, i wszystkiego innego, jest to, że wyrażają one Samego Boga w Chrystusie. Bóg jest tym tak bardzo zainteresowany, że jeśli cokolwiek co wiąże się z Nim i kiedykolwiek przestanie wypełniać to zadanie, Bóg mówi: „Usunę to z jego miejsca”. Podobnie jak to miało miejsce z miejscem najświętszym poprzedniego okresu działania Bożego, obchodził się z nim i pozostawił go, opróżnił, tak że stało się pustym namiotem. Tak i teraz, w nowym okresie działania, mówi: „Upamiętaj się, bo jak nie to ruszę świecznik twój z jego miejsca” (Obj 2:5). „Poradzę sobie bez tego, jeśli przestaje spełniać swoje zadanie”. Takiemu działaniu podlega wszystko. Musimy zadać sobie pytanie: Czy to jest wyrazem Pana? Czy jest tutaj ktoś, kto widzi czy spotyka się z charakterem Boga? Czy rzeczywiście wyrażamy Boży charakter? – łaskę Bożą, miłość Bożą i te wszystkie pozostałe cnoty boskiej natury? Mówi nam się, że to jest owoc Ducha. Sięga to bardzo głęboko w nas.

Cóż zatem Pan robi? Najpierw dąży do charakteru i to wyjaśnia wszystko. W 12 rozdziale Listu do Hebrajczyków znajduje się cytat wzięty ze Starego Testamentu: „Synu mój, nie lekceważ karcenia Pańskiego…ponieważ kogo Pan miłuje tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje” (wersy 5,6). Wiesz, że wyraz „chłoszcze” ma zupełnie inne znaczenie niż nadjemy mu dzisiaj. Pierwotne znaczenie tego słowa oznaczało „trenowanie syna” bądź „edukacja”. Wróćmy na początek tego listu i dojdźmy do tego: „Bóg… przemówił, bądź objawił Siebie, w Synu…” – wyrażenie Siebie Samego, Swego charakteru, Swych możliwości. I oto widzimy Boga, który tworzy synów, nie Bóstwa, lecz synów podobnych do Syna, który, jak stwierdziliśmy: „przyprowadza wielu synów do chwały, sprawcę ich zbawienia, uczynił doskonałym przez cierpienia” (2:10).

O czym to mówi? O kształtowaniu synów, aby wyrażali Jego Samego na warunkach synostwa. Porównajmy Mojżesza, jako „sługę w całym Jego domu” (3:5), wiernego sługę, oddanego sługę, ale sługę, a tutaj mamy „Syna nad Jego domem, którym my jesteśmy” (3;6). Jest to dom synostwa, dom Syna, i dom synów. Zwróć jednak uwagę na to, że cała ta idea synostwa jest wyrażeniem charakteru ojca.

O co tutaj chodzi? Czym jest trenowanie syna, ta dyscyplina, to co wydaje się tak trudne, co czasami doprowadza nas do wołania do Pana z pytaniem, dlaczego tak się z nami obchodzi, skoro jesteśmy Jego własnym dziećmi, których kocha, jak ogłosił? Po co kończyć z całym naszym rozumem i wiedzą, poznaniem i zrozumieniem? Celem tego jest doprowadzenie nas do duchowego poznania, boskiej wiedzy; innego rodzaju poznania, innego rodzaju mądrości. Gdybyśmy mogli widzieć zmianę jaka się w nas dokonuje w czasie tych wszystkich kłopotliwych sytuacji, pogmatwanych doświadczeń, powinniśmy odkryć, że byliśmy przenoszeni do innego rodzaju zrozumienia, innego rodzaju mądrości.

Czasami wydaje się że coś źle idzie, że modliliśmy się o coś zupełnie innego i czego innego się spodziewaliśmy, że wszystko idzie na opak. Sprawy idą inną drogą, wszystko jest zdezorganizowane, my zmieszani, zdumienie, oszołomieni, pokonani. Lecz, chwila! Oto mamy do czynienia tutaj z pewnym „później”. Czyż nie jest prawdą, stale i wciąż powtarzaną, że później mówimy: „Czy nie było w tym mądrości Pana?” Myśleliśmy, że Pan zrezygnował z tego wszystkiego, że On nie interesuje się tym wcale, lecz okazało się to w końcu czymś o wiele lepszym, niż mogło być, zysk był o wiele większy.

Tak to działa. Te drobne rzeczy, które tak często nie poszły jak trzeba, jak nam się wydawało; lecz później okazało się, że było to coś najlepszego, co mogło się nam zdarzyć! Musieliśmy wielbić, ponieważ my nie zrobilibyśmy tego w taki sposób. Nasza mądrość była zupełnie innego rodzaju, lecz była taką mądrość, do której byliśmy prowadzeni. Tacy powolni jesteśmy w tej sprawie, lecz podchodzimy coraz bliżej i następnym razem mówimy: „Pan wie” – wszystko będzie w porządku i wiemy, że będzie, a to jest ta największa mądrość.

A co można powiedzieć o stronie mocy i energii? Dlaczego cała nasza moc i energia zostaje wyczerpana, wysuszona, a my osłabieni? Cóż to za dyscyplina, szczególnie wtedy jeśli należysz do ludzi dynamicznych, aktywnych, którzy są silni i mocni, a to wszystko zostaje podcięte, rozbite, a ty doprowadzony do miejsca, w którym, przy wszystkich twoich fizycznych możliwościach, nie możesz zrobić niczego, jesteś bezradny; twoja siła znikła – być może nawet w duchowym sensie. Paweł miał sporo na ten temat do powiedzenia: „Jego moc doskonali się w słabości”, „kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2Ko 12:9,10). Ta siła jest innego rodzaju, duchowego typu, jest inna.

To jest trenowanie syna, to jest duchowość. Jest to wyrażanie Boga – tak inne, tak odmienne, tak odległe.

4. Proces

Teraz pojawia się czwarty ruch: proces. Ma dwie strony: zaczyna się od Dobrej Nowiny. Naszemu głoszeniu ewangelii obecnie brakuje czegoś: nasze głoszenie jest zbyt małe. Ludzie nawróceni powinni być o wiele więksi, gdyby nasza ewangelia była większa. Ewangelia w Nowym Testamencie znajduje się w świetle bezgranicznego celu Bożego. Tu nie chodzi tylko o to, aby wyciągnąć ludzi z piekła, dostarczyć ich do nieba oraz uszczęśliwić pod drodze: zostali oni nazwani ludźmi „wezwanymi/wybrani zgodnie z Bożym celem” (BW – którzy według postanowienia jego są powołani – przyp.tłum.). To jest istota dobrej nowiny; wielkie powołanie, powołanie w narodach, powołanie zgodne z celem. Tu nie chodzi tylko o to, co możemy mieć dzięki zbawieniu, lecz o to, że Bóg zbawiając ludzi ma w tym cel dla Siebie.

Być może dla niektórych brzmi to jak banał. Głoszenie dobrej nowiny to: Boży cel odnoszący się do ludzkości, zrealizowany i spełniony w Jego Synu, zabezpieczony w wybranych. Bóg nigdy nie powie żadnemu mężczyźnie ani kobiecie czy jest „wybrany”, czy nie. Słuchaj przesłania ewangelii, odczuwaj dotknięcie Ducha, sięgaj w kierunku Boga, znajdź się w drużynie Bożej – jesteś wybrany. Tak to właśnie działa; to jest powołanie. Lecz zapamiętaj sobie: „powołani zgodnie z Jego celem” – nie tylko po to, aby być zbawionym, nie tylko po to, aby uciec przed niedolą własnego grzechu i komplikacji swego życie, lecz powołany ku bezgranicznemu celowi Bożemu pochodzącemu z wieczności. To jest dobra nowina, to nie jakaś dodatkowe ewangelia do Ewangelii. Proces zaczyna się od głoszenia tej ewangelii narodom.

Po drugie, wszystko zaczyna się u każdego, kto odpowiada na wezwanie. Każdy prawdziwy wierzący, każdy, kto naprawdę odpowiedział na to wezwanie, kto mówi „Tak” Bogu z serca i faktycznie poważnie to traktuje, znajdzie się w takiej szkole trenowania synów, a kiedy tam już jest to, choć ten Wielki Nauczyciel wykazuje zrozumienie i współczuje małym przedszkolakom, daje im czas i miejsce, nie upłynie dużo czasu (mam nadzieję, że nie niszczę niczyjej odwagi), zanim okazuje, że uczeń znajduje się na skraju swoich możliwości, stając z pustymi rękoma wobec czegoś, co go przerasta. Musimy nauczyć się nowego języka, nowej mądrości i nowych możliwości.

Jesteś w tym miejscu dzisiaj? To wszystko w porządku, tak być powinno; to jest normalne chrześcijańskie życie! To jest Boża szkoła. Jest to sposób w jaki wieczny cel uwalnia nas od tego czym jesteśmy ze swej natury do tego co to znaczy być Synem Bożym – z Jego chwały, obrazem Jego osoby, ucieleśnieniem Jego charakteru, manifestacją Jego mocy. Jest to podobieństwo do obrazu Bożego Syna.

Bóg wprowadza nas do czegoś ogromnego, lecz wszystko to jest z Boga: „Na początku Bóg…” Bóg… Bóg…. Bóg tego dokonał a gdy tak się dzieje, sprawy nie idą w złym kierunku. Ach, oby była łaska uwierzyć w to, gdy czujemy, że śruba została dokręcona za bardzo, że ciśnienie jest większe niż możemy znieść. Ach, uwierzyć w to, że rozbicie naszej własnej natury prowadzi do wykonania Jego woli, do pewnych nowych odkryć, dochodzimy do pewnej miary Bożego charakteru, podobieństwa do Chrystusa.

[Głosów: 0   Average: 0/5]

pzaremba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *